wtorek, 28 kwietnia 2009

Norweskie pogaduchy do poduchy:)

Tom Egeland "Strażnicy Przymierza"

Robiąc sobie wolne od średniowiecza sięgnęłam po drugą wydaną w języku polskim książkę Toma Egelanda. "Spirali" - czyli pierwszej jego książki - nie czytałam
(polecam wpis na:http://rongorongo.blox.pl/2009/03/Spirala.html). Historie jednak nie łączą się w ścisły sposób, aby nie móc ich czytać oddzielnie.

Mając zamiar odskoczyć od średniowiecza nie do końca go zrealizowałam, ponieważ akcja książki nawiązuje między innymi do tych czasów.

Egeland tworzy ciekawą intrygę, jednak jej rozwiązanie nie zadowoliło mnie w pełni. Może dlatego, że sięga po coś z mojej dziedziny, po coś, co wielu jest wiadome, a co on przedstawia jako sensację.

Jako lektura do poduszki książka jest idealna, bo nawet w momentach dużego zmęczenia nie tracimy wątku. A czy nie o to chodzi w sensacjach? W wolnej chwili chyba sięgnę jeszcze po trzecią książkę Egelanda, choćby z tej przyczyny, że ostatnio rzadko sięgam po literaturę skandynawską.

środa, 22 kwietnia 2009

Biblioteka Świata


Jacques Boulenger (opr.) "Opowieści Okrągłego Stołu"


Tak, ja nadal zgłębiam swoje średniowiecze:) Jednak dziś nie będę opisywać samej książki, ale głównie serię wydawniczą.


"Opowieści Okrągłego Stołu" w opracowaniu Boulengera ukazały się w 1987 roku nakładem PIW-u w serii Bibliotheca Mundi. I o niej chciałabym kilka słów. Jest to seria, w której dość rzadko ukazują się książki. Dlaczego? Ponieważ w odróżnieniu od zalewających rynek pełnych błędów i niedociągnięć publikacji Bibliotheca Mundi stawia na jakość, a nie na ilość. Można powiedzieć, że PIW wydaje w tej serii książki po które nie sięgną masy, ale ludzie, którzy naprawdę są zainteresowani daną lekturą, nierzadko specjaliści wąskich dyscyplin. Opracowania Instytutu mogą poszczycić się dokładnością, starannością. Czytając książki z serii Bibliotheca Mundi odnosi się wrażenie, że wydawca nas szanuje jednocześnie stawiając wysoko poprzeczkę.


Dotychczas wyśledziłam w powyższej serii następujące tytuły:


  • Koran

  • Kalevala (w fantastycznym przekładzie Litwiniuka)

  • Pieśń o Rolandzie

  • Opowieści Okrągłego Stołu

  • Powieść o Róży

  • Manusmryti czyli traktat o zacności/Kamasutra czyli traktat o miłowaniu

  • Ferdousi "Ksiąga Królewska. Wybór" (perski epos)

  • Gilgamesz

  • Kojiki, czyli księga dawnych wydarzeń

  • Tajna historia Mongołów

  • Eneida

  • Iliada

  • Popol Vuh "Księga rady narodu Quiche" (święta księga narodu z rodziny Majów)

  • Grzegorz z Nareku "Księga śpiewów żałobliwych" (ormiańska)

  • Lukrecjusz "O naturze rzeczy"

Trudno znaleźć pełen spis książek wydanych w serii Bibliotheca Mundi, jednak moim skromnym zdaniem warto poszperać, bo wiele tutaj skarbów:)

* Wykorzystałam obraz Carla Spitzweg "Mól książkowy"

piątek, 10 kwietnia 2009

W najnowszym numerze "Polityki" ukazał się ciekawy artykuł Tomasza Walata poświęcony osobie Stiega Larssona.
Fani twórczości autora trylogii "Millennium" mogą poznać nieco więcej szczegółów z jego życia ponad te podane na okładce książki.
Ot choćby takie drobiazgi jak zbieżności pomiędzy prywatnym życiem pisarza a postaciami wykreowanymi przez niego na potrzeby powieści.
Albo fakt działania w lewackich i feministycznych organizacjach - co zresztą nie przeszkadzało Larssonowi doradzać policjom europejskim w sprawie neonazistowskich grupek terrorystycznych.
Szkoda, że literacka kariera Larssona została tak gwałtownie przerwana.
Na osłodę - zostały nam jego książki.
Drugi tom z cyklu Millennium - już wkrótce!


Przeczytaj także mój poprzedni wpis o Stiegu Larssonie



wtorek, 7 kwietnia 2009

Maestria pióra!


Joseph Conrad "Szaleństwo Almayera"

Dawno temu postawiłam sobie za cel przeczytanie wszystkiego, co Conrad napisał. Nie udało mi się zrealizować planu w 100%, ale przeczytałam większość jego utworów. Do dziś jako jedną z dziesięciu ulubionych książek wymieniłabym sztandarowego "Lord Jima" i nowelę "Jutro".
Po latach sięgnęłam znów po "Szaleństwo Almayera" - pierwszą powieść Korzeniowskiego. Początkowym zdziwieniem było dla mnie to, że ledwie pamiętałam książkę, gdzieś w głowie kołatało mi się zakończenie, ale bardziej jego nastrój niż konkretne rozwiązanie. Następnym odczuciem było bardzo pozytywne wrażenie, że powieść nie zestarzała się, a może nawet teraz bardziej mi się podobała, bo więcej z niej rozumiałam. I to wszystko mogłoby mi starczyć, żeby ocenić "Szaleństwo Almayera" wysoką notą, ale było jeszcze COŚ.

Józef Konrad Korzeniowski wyemigrował do Anglii jako dorosły mężczyzna, tutaj uczył się angielskiego i do końca życia mówił z silnym polskim akcentem. Jednak wprowadził do prozy angielskiej nowy styl pisarski. My znamy jego twórczość głównie dzięki tłumaczeniom dokonanym przez kuzynkę Conrada - Anielę Zagórską.

Język Korzeniowskiego jest tak bogaty, że pochłania czytelnika w nie mniejszym stopniu niż akcja. To maestria pióra! Zagłębianie się w tekst staje się prawdziwą ucztą zwłaszcza, że za słowem kryje się mroczna powieść.

Chyba wszystkie utwory Conrada cechowała ponura, ciężka atmosfera, niepokojąca, ale nie duszna. To nie był Kafka, który osaczał czytelnika. Korzeniowski tworzył świat z własnych przeżyć, lęków (próbował niejednokrotnie popełnić samobójstwo), w którym ludzie byli chwiejni moralnie, ale każdy z nich wiedział gdzie zaczyna się zło, a kończy dobro.
Powrót do "Szaleństwa Almayera" był wspaniałą wyprawą do krainy, gdzie autor panuje nad każdym słowem. Jak na dłoni widać, że Conrad hołdował zasadzie, iż to autor musi się namęczyć, aby potem czytelnik już nie musiał. Zostawił nam dzieła, które jeszcze długo po odłożeniu książki zostawiają swój smak i zapach w naszych myślach.

sobota, 4 kwietnia 2009

Świeże powietrze

W końcu wyszło słońce i czytelnicy zaczęli wychodzić ze swych jaskiń by smakować książki w otoczeniu przyrody.
W naszym przypadku - piękna kaszubska wioseczka, jeziorko, szum drzew i dawka dobrej literatury.
Olbrzymia porcja szczęścia.

czwartek, 2 kwietnia 2009

Ciemna strona mocy

Siergiej Łukjanienko, Władimir Wasiliew "Dzienny Patrol"
Niedawno pisałem o doskonałej powieści Łukjanienki - "Nocny Patrol". Książka podobała mi się tak bardzo, że natychmiast sięgnąłem po jej kontynuację, napisaną wraz z Władimirem Wasiliewem. "Dzienny Patrol" jest równie dobry jak część pierwsza cyklu. Co prawda akcja momentami nieco "siada" [efekt pisania w duecie?], ale mimo wszystko całość broni się bez trudu. Biedny czytelnik co chwilę czuje się jak bohater powieści szpiegowskiej Johna Le Carre - nie wiadomo, kto jest dobry, kto zły, kto mówi prawdę... i czym w ogóle owa prawda jest. Szkoda tylko, że autorom zabrakło nieco konsekwencji i głównymi bohaterami uczynili [na równych prawach] zarówno przedstawicieli Dziennego, jak i Nocnego Patrolu. Hm, czyżby losy przedstawicieli Jasności opisywało się lepiej? Wkrótce z pewnością sięgnę po kolejne powieści Łukjanienki. Ale na razie zrobię sobie lekką przerwę od fantastyki i sięgnę po coś bardziej przyziemnego.