wtorek, 29 czerwca 2010

Zimni blondyni


Władimir Sorokin "Lód"
Do tej pory nie czytałem żadnej powieści Sorokina - mój jedyny kontakt z jego twórczością to scenariusz do filmu "Moskwa" wydrukowany kilka lat temu w "Literaturze na świecie"
Sama fabuła "lodu" nie jest zbyt odkrywcza - wśród nas żyje tajemnicza grupa "przebudzonych" - niebieskookich blondynów, poszukujących wśród zwykłych ludzi swoich pobratymców. Poszukiwania są brutalne; polegają na uderzeniu lodowym młotem w pierś i skutkują albo "przebudzeniem" kandydata albo jego śmiercią.
Poznajemy kilku kandydatów, mocno przerażonych tym, co się wokół nim dzieje. Zanim zrozumieją, co się stało i kim naprawdę są będą rozpaczliwie miotać się w poszukiwaniu ratunku.
Ale nie fabuła jest największą wartością tej książki. Sorokin wyśmienicie bawi się językiem - praktycznie każdy bohater książki mówi inaczej, używa innych słów, innej składni.
Lektura "Lodu" to wycieczka po zawiłościach ludzkiej mowy, dodam, że wycieczka pełna naturalizmów, wulgaryzmów i dosadności. Cóż, tak się teraz mówi.
"Lód" nie powala na kolana. Ale jest napisany sprawnie i na tyle interesujący, że pewnie do twórczości Sorokina jeszcze wrócę.

czwartek, 10 czerwca 2010

Ignorant

Ile razy w swoim życiu słyszeliście zdanie typu "nie wyobrażam sobie, żeby inteligentny (normalny/oczytany) człowiek nie przeczytał ..." i tu wstawcie tytuł jakiejść klasycznej książki, najczęsciej z repertuaru patriotycznego albo "klasycznego".
Przyznaję bez wstydu, że mimo mej miłości do książek nie przeczytałem wielu "kanonicznych" pozycji. Nigdy nie ukończyłem "Ulissesa", przebrnąłem przez tylko 1 tom "W poszukiwaniu straconego czasu", obca jest mi twórczość Sienkiewicza, Reymonta i spora część Żeromskiego, Dumasa, Josepha Conrada...
Co gorsza, nie mam nawet zamiaru w panice i z rumieńcem wstydu rzucać się do nadrabiania zaległości. Jakoś znoszę pełne potępienia spojrzenia inteligentnych ludzi i obnoszę się z literacką abnegacją.
Po prostu - chcę by czytanie sprawiało mi przyjemność i dlatego wybieram sobie lektury IMO dobre i zajmujące. Pozycje obowiązkowe omijam.
Możecie mnie wykląć.

niedziela, 6 czerwca 2010

Mroczny Bosch



Michael Connelly "Ciemność mroczniejsza niż noc"
Słoneczna pogoda nie sprzyja nazbyt ambitnym lekturom. Postanowiłem sięgnąć więc po jakiś dobrze zapowiadający się kryminał.
Wybór padł na "Ciemność mroczniejszą niż noc"; i tak, zupełnie przypadkowo trafiłem na naprawdę inteligentną, sprawnie napisaną i wciągającą powieść.

W telegraficznym skrócie. Były agent FBI McCaleb zostaje poproszony o pomoc w rozwiązaniu zagadki brutalnego morderstwa, którego ofiarą padł znany policji alkoholik.
W tym samym czasie rozpoczyna się proces popularnego reżysera podejrzanego o zabójstwo na tle seksualnym.

Czy postać detektywa Harry'ego Boscha tyllko przypadkiem łączy obie sprawy? Czy ponure i mroczne obrazy jego imiennika, Hieronima Boscha, mają coś wspólnego z tymi zabójstwami? Gdzie znajduje się granica, za którą jest już tylko "ciemność mroczniejsza niż noc"...?