czwartek, 30 grudnia 2010

Cnota zwięzłości - cytat

Książki są coraz grubsze, rozdęte jak hipopotamica w ciąży. Nie tylko biografie, byle norweski kryminał to kilka kilogramów wagi. Cnota zwięzłości została zapomniana. Takie czasy: po pięciu godzinach spędzonych w teatrze, 600 stronic biografii, 500 stronic thrillera. Dzięki temu wiem, kiedy mój sąsiad wybiera się do księgarni: najpierw odśnieża furgonetkę, a jak nie zapali - zamawia tira.

Ryszard Marek Groński, "Patrzę na twoją biografię", Polityka 1/2 (2789) 

czwartek, 23 grudnia 2010

niedziela, 12 grudnia 2010

Cierpienia "młodego" e-czytelnika

Kiedyś poruszałem temat traktowania nas przez korporacje jak złodziei.
Temat ostatnio powrócił przy okazji mojego kolejnego spotkania z e-bookami.
Ale zacznijmy od początku:
Paweł Wimmer, znany bloger, dziennikarz, autor popularnego kursu html-a opublikował w Virtualo.pl e-książkę "Napisz pracę dyplomową w Microsoft Word 2007".
Sama publikacja jest naprawdę godna polecenia. Napisana przystępnym językiem, dosłownie za rękę prowadzi czytelnika po zawiłościach robienia indeksów, spisów treści, odsyłaczny, bibliografii itp. Dodatkowym plusem jest bardzo przystępna cena - 6,80 PLN.
Jeśli więc przed Wami napisanie pracy licencjackiej, magisterskiej bądź "fachowego tekstu" - kupcie.

Niestety Virtualo traktuje mnie, i każdego innego legalnego nabywcę książki jak oszusta, który tylko marzy o wrzuceniu tekstu na torrenty.
Książka "skażona" jest DRM-em - zabezpieczeniem tyleż nieskutecznym, co utrudniającym normalne korzystanie z zakupionego towaru:
- do odczytania pliku musimy zainstalować specjalny program ze strony Adobe. Niestety, działa on tylko pod Windowsem; użytkownicy innych systemów, np. linuksów (do których się zaliczam) muszą się gimnastykować.
- DRM ogranicza liczbę urządzeń na które możemy skopiować publikację - to mniej więcej tak, jakby wydawca papierowej książki mówił nam:  ok,możesz ją czytać przy biurku... co?!... w sypialni też chcesz?... ech, no dobra, niech ci będzie...w autobusie??!! o nie, nie ma mowy, ZABRANIAM!
- nie można z e-booka nic wydrukować. Chciałbym np wydrukować sobie rozdział, by poczytać sobie w drodze do/z pracy, ale legalnie tego nie zrobię. Czytnika e-booków nie posiadam, ani nie planuję zakupić.
- no właśnie - czytniki. Na chwilę obecną brak jednolitego standardu. Książki z Amazona "chodzą" na Kindle'u, ale nie na empikowym Oyo i na odwrót. Ich właściciele też skazani są na gimnastykę i kombinowanie.

Powyższa lista skarg i zażaleń wynika głównie z faktu, iż kupuję towar z którego nie w pełni mogę korzystać.
Papierową książkę mogę sobie czytać gdzie chcę, mogę ją komuś pożyczyć albo odsprzedać. W przypadku e-booków jestem tych możliwości pozbawiony.
Rzecz dotyczy nie tylko e-książek.
Jakiś czas temu kupiłem kilka piosenek w jednym z internetowych sklepów. Potem zmarnowałem dwie (!) godziny, aby "zmusić" te pliki do prawidłowej współpracy z moją wieżą i odtwarzaczem mp3.
W takich momentach czuję się jak frajer. Gdybym po prostu spiracił daną książkę/muzykę (nota bene: ilość pirackich e-booków dobitnie dowodzi nieskuteczności stosowanych zabezpieczeń) nikt by mi nie narzucał, w jaki sposób mam ich używać.
Ale na razie się nie poddaję - dalej staram się być legalny.
Dlaczego?
Może dlatego, że liczę na kolejne e-książki Pawła Wimmera?

P.S Inni też walczą z DRM: http://wariat.jogger.pl/2010/10/22/oswajamy-drmoze/
http://mmazur.7thguard.net/2010/10/21/kindle-i-obchodzenie-zabezpieczen-babci-jagodki/ 

wtorek, 7 grudnia 2010

Znalezione w sieci

Coś dla "miłośników" Paulo Coelho:
Na brzegu linii końcowej siadłem i płakałem


Miłej lektury