tag:blogger.com,1999:blog-67427721569611073272024-03-13T11:57:54.916+01:00księgozbiórnasze książki-recenzje-opisyinsiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.comBlogger244125tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-85048365157168483422019-08-06T16:55:00.004+02:002019-08-06T16:55:35.447+02:00Moonstone, czyli pierwsza powieść detektywistyczna<div style="text-align: justify;">
<span style="color: blue;">Wilkie Collins, Moonstone/Kamień księżycowy</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-XB1cRgumJIg/XUkiLyM9EuI/AAAAAAAAAZo/1vfdkykK-68s-OmodaCQhDSsaAy4Ebg-gCLcBGAs/s1600/IMG_9114.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-XB1cRgumJIg/XUkiLyM9EuI/AAAAAAAAAZo/1vfdkykK-68s-OmodaCQhDSsaAy4Ebg-gCLcBGAs/s200/IMG_9114.jpg" width="150" /></a>To jest książka, która wpadła mi bardzo przypadkowo w ręce. Przyznam się, że odwiedzam pewien ciucholand, bo prócz ubrań, których kupno mnie nie interesuje, mają też książki. Głównie po angielsku i co nie ukrywam - ważne - po 2 złote. Kiedyś przeszukując stosik trafiłam na bardzo zgrabne malutkie wydanie Oxford World Classics w twardej oprawie i z nienaruszoną obwolutą.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przyznam się, że nazwisko autora mówiło mi dokładnie nic. Sam tytuł mi się spodobał, zajrzałam do środka i po kilku słowach wstępu wiedziałam, że to nie jest przypadek, iż Wilkie trafił do moich rąk. Nie ma przypadków :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-8-EaFSJeTWU/XUM5hqfqmpI/AAAAAAAAAZQ/cNaR2Yp9JY8ECP1ET2Ffszi9XLYmF8UOwCLcBGAs/s1600/62b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="644" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-8-EaFSJeTWU/XUM5hqfqmpI/AAAAAAAAAZQ/cNaR2Yp9JY8ECP1ET2Ffszi9XLYmF8UOwCLcBGAs/s320/62b.jpg" width="206" /></a>"Moonstone" została uznana za pierwszą powieść detektywistyczną napisaną w języku angielskim. Tak pierwszą, bo na brytyjskim rynku ukazała się w 1868 roku, czyli na kilkanaście lat przed Sherlockiem. Okrzyknięto ją również jedną z najdłuższych powieści detektywistycznych, która pierwotnie była drukowana w odcinkach w czasopiśmie Ch.Dickensa "All the year round".</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: justify;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: justify;">Historię zaginięcia tytułowego diamentu (Collins wymyślił ów klejnot, a nazwę zaczerpnął od półszlachetnego minerału) poznajemy z perspektywy kilku świadków. Po kolei każdy z nich dopełnia swoją narracją opowieść o nocy, w której kamień został skradziony. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-k6yCC4gWN70/XUM7VFn5zCI/AAAAAAAAAZc/ndFFs3OnIFQD9e-wI3_g0KnXPJ7A0vHTwCLcBGAs/s1600/pobrane.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="279" data-original-width="181" src="https://1.bp.blogspot.com/-k6yCC4gWN70/XUM7VFn5zCI/AAAAAAAAAZc/ndFFs3OnIFQD9e-wI3_g0KnXPJ7A0vHTwCLcBGAs/s1600/pobrane.jpg" /></a>Jednym z bohaterów jest detektyw Sierżant Cuff - amator kryminalnych zagadek i hodowli róż. W przeciwieństwie do Sherlocka wymyślonego przez sir Conan Doyle'a - Cuff choć błyskotliwie popycha śledztwo w dobrym kierunku, sam nie rozwiązuje zagadki. Kto rozwiązał problem i kto okazał się złodziejem? Nie powiem - proszę poczytać. Ewentualnie można też pooglądać, bo o ile wiem dotychczas ukazały się trzy ekranizacje "Kamienia księżycowego" oraz pięcioodcinkowy serial BBC. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I jak sama powieść jest godna polecenia dla zagorzałych poszukiwaczy praprzyczyn i praźródeł fabuły detektywistycznej, to biografia Collinsa przypadnie do gustu chyba większej rzeszy czytelników.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ta, którą sama przeczytałam i mogę polecić wyszła spod pióra niezawodnego Petera Ackroyda. Nie ma jej w polskim tłumaczeniu, ale trudno się dziwić, bo jakoś trudno mi sobie wyobrazić wzmożony popyt na ten tytuł wśród polskich czytelników.<br />
A życie Collinsa było niezwykle barwne, a choć sam, jako człowiek, nie zaskarbił mojej sympatii, to jego biografię przeczytałam z dużą przyjemnością i szczerze polecam. Wilkie Collins to człowiek swoich czasów, którego stworzyła barwna epoka wiktoriańska i której koloryt on sam uzupełniał.</div>
Violethttp://www.blogger.com/profile/15376233415336461957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-56811996580059830712019-08-01T19:28:00.001+02:002019-08-02T09:17:40.147+02:00Londyn przez wieki<span style="background-color: white; color: blue;">Edward Rutherfurd, Londyn/London a Novel</span><br />
<span style="color: blue;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-9qze93vgls8/XUMWolazcGI/AAAAAAAAAYs/QQYLmm1tmJU6t0xprg26R0qlSk7_-yJPwCLcBGAs/s1600/513872-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-9qze93vgls8/XUMWolazcGI/AAAAAAAAAYs/QQYLmm1tmJU6t0xprg26R0qlSk7_-yJPwCLcBGAs/s320/513872-352x500.jpg" width="225" /></a>To książka, której nie posiadam, ale na szczęście była w zasobach najbliższej mi geograficznie i sentymentalnie biblioteki (jest to filia biblioteki wojewódzkiej, w której jestem zapisana od dziecka). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do owego tomiszcza, liczącego bez mała tysiąc stron, zabierałam się jak do przysłowiowego jeża. Już dawno miałam świadomość jej istnienia, nosiłam się nawet z zamiarem jej kupna, ale coś z tyłu głowy(wrodzona intuicja, albo warkoczyk?)podpowiadało mi, że to nie jest książka dla mnie. Sam temat oczywiście wybornie wpasowywał się w moje teraźniejsze lektury, jednak zbeletryzowana historia już mniej. Jestem bardzo ostrożnym czytelnikiem(a może zwyczajnie wybrednym?) i nie przepadam za tego typu książkami, muszą być naprawdę solidnie napisane, żebym nie odrzuciła lektury po pierwszych stronach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rutherfurd, pomimo moich złych przeczuć, okazał się wspaniałym opowiadaczem. Wymyślone są główne postaci, natomiast tło historyczne i występujący jako drugoplanowi bohaterowie: władcy, politycy, artyści - są ściśle przypasowani do odpowiadającej im epoki. Historia "Londynu" zaczyna się od czasów rzymskich, a kończy na roku 1997. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Książka wciąga, a prześledzić zawiłe losy kilku rodzin pomaga dołączona na końcu wklejka z rozpisanymi drzewami genealogicznymi. Zresztą w samym tekście autor sam podpowiada kto od kogo się wywodzi. Mnie zawsze przerażają takie sploty ludzkich losów, bo dość często gubię wątek i nie pamiętam kto kim był, mieszają mi się nazwiska i stanowiska. Tutaj na szczęście nie zgubiłam się i bezpiecznie przepłynęłam przez meandry przeplatających się historii postaci.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Obiecałam sobie, że wrócę do Rutherfurda, a właściwie do prac Francisa Edwarda Wintle'a, bo tak brzmi prawdziwe nazwisko autora. Już nie do "Londynu", ale do "Dublina", być może "Rosji". </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z książki nie nauczymy się historii, ale jeśli ją znamy całkiem nieźle, to lektura "Londynu" pozwoli nam poukładać niektóre fakty. Dydaktyzm autora jest, moim skromnym zdaniem, podany w całkowicie znośnej formie. A choć ostatni i zarazem najkrótszy rozdział jest niczym innym jak peanem na cześć Museum of London, to wiedząc ile czasu Rutherfordowi poświęcili pracownicy tej placówki można mu to wybaczyć.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-lGaYuv6Aw-4/XUMjHAkbPeI/AAAAAAAAAY4/56IfH6FLNZEH9D6xgwal0-lHjXALthZ7ACLcBGAs/s1600/20190731_151013.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-lGaYuv6Aw-4/XUMjHAkbPeI/AAAAAAAAAY4/56IfH6FLNZEH9D6xgwal0-lHjXALthZ7ACLcBGAs/s320/20190731_151013.jpg" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Pozdrawiam zaczytana z Torunia - Violet.</i></div>
</div>
Violethttp://www.blogger.com/profile/15376233415336461957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-26814345172867442742019-07-25T21:25:00.000+02:002019-07-25T22:01:01.632+02:00Stoczniowe klimatyOsiedlowe biblioteki to prawdziwe skarbnice wiedzy. Dowód? Właśnie tam dowiedziałem się, że dziś w gdańskim klubie 100cznia ma się odbyć Book Exchange, czyli prosta wymiana barterowa - ty bierzesz moją książkę, ja biorę twoją.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-RV1FMbtJB3s/XTn_rmu6WyI/AAAAAAAAGXc/v4kyxKhagZ8K1CnnbCDno-qrP61qJXcIACLcBGAs/s1600/20190725_173645.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-RV1FMbtJB3s/XTn_rmu6WyI/AAAAAAAAGXc/v4kyxKhagZ8K1CnnbCDno-qrP61qJXcIACLcBGAs/s320/20190725_173645.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
Jako że mój biedny ikeowski Billy już puchnie od nadmiaru tomiszcz (a moje zamiłowanie do Kindle i ebooków w niewielkim stopniu ratuje sytuację), wziąłem kilkanaście książek z kategorii "dobre, ale wiem, że już do nich nie wrócę" i ruszyłem na postoczniowe tereny.<br />
Sam klub 100cznia to raczej kompleks kilkunastu punktów o zróżnicowanym charakterze. Można dobrze zjeść, wypić, pogadać (jeśli ktoś jest na tyle zwichrowany, by rozmawiać z obcymi sobie ludźmi), skorzystać z leżaków itp itd.<br />
Zazwyczaj w takich miejscach mocno irytuje mnie stężenie hipsterskości i wielkomiejskiego zadufania, ale na szczęście tu tego nie było. Spokojne miejsce, w które równie dobrze mogą zajrzeć korpoludki po 40. jak i studenci z realnym planem ratowania świata w kieszeni. Zresztą, sam przy jednym ze stolików minąłem dwóch byczkowatych kiboli (Legii, Lechii... nigdy nie wiem jak się nazywa klub piłkarski w mym mieście) spokojnie rozmawiających z delikatnym chłopcem w rurkach.<br />
Sama wymiana książek była nad wyraz owocna. W klubie były regały, na których wystawione były przeznaczone do bookcrossingu egzemplarze, dodatkowo bywalcy na ławach, stołach i podłogach rozkładali swoje tomy.<br />
Ach, ta niepowtarzalna ekscytacja, gdy przychodził ktoś nowy i z plecaka wyciągał swoje książki. Normalnie jak w przedszkolu - "poka, poka, co masz?!!"<br />
Podsumowując - dobre miejsce, fajni ludzie i dużo dobrych książek.<br />
<br />
No właśnie... pomimo, iż rozeszły się wszystkie zabrane przeze mnie z domu egzemplarze, to "trochę" nowych wziąłem.<br />
I miejsca na półce dalej brakuje.<br />
Poniżej bookcrossingowy stosik nadmiaru<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-rpZArKQKHxA/XTn_Xt1W88I/AAAAAAAAGXQ/91BKE-qfBbsILDa2BIi5HDeY84SwjZ0MwCLcBGAs/s1600/20190725_204213.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-rpZArKQKHxA/XTn_Xt1W88I/AAAAAAAAGXQ/91BKE-qfBbsILDa2BIi5HDeY84SwjZ0MwCLcBGAs/s320/20190725_204213.jpg" width="240" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Umberto Eco "zapiski na pudełku od zapałek" - jedna z tych książek, do których z chęcią wracam. Chyba najlepsza rzecz napisana przez Eco, nie licząc oczywiście Tej-Jednej-Wspaniałej-Książki</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Charles Dockens "Dawid Copperfield" - dla pewnej osoby, która lubi takie klimaty</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zadie Smith - w ramach wstydliwego procesu nadganiania zaległości w czytaniu głośnych i wszystkim znanych powieści </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Alexandra Bracken "Mroczne umysły" - kolejne sf/fantasy/postcośtam. Albo będzie genialne albo okropne</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Elizabeth Kostova "Historyk" - Violet chyba opisywała tę książkę na tym blogu; wiem, że chciała do niej wrócić</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- James Meek "Ludowy akt miłości" - nie oceniaj książki po okładce... ale ta okładka jest naprawdę ładna, więc wziąłem</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wojciech Cejrowski "Gringo wśród dzikich plemion" - bo Cejrowski dobrze pisze, a czyta się go jeszcze lepiej</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<br />insiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-87098029587908328842019-07-22T14:35:00.003+02:002019-08-01T19:29:08.937+02:00Strażnik kruków - Ravenmaster<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #990000;">"Strażnik kruków. Moje życie z krukami w Tower"/ "The Ravenmaster. My life with ravens in Tower of London" Christopher Skaife</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Insider jeszcze w pracy - ja już na urlopie, więc wtrącę się ze swoją recenzją przed szereg, bo następna już w kolejce czeka. A tu propozycja dobra nie tylko na wakacje, ale jak nie wiecie co ze sobą zabrać to może "Strażnik kruków" przypadnie Wam do gustu?<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyjątkowo zacznę od okładki. Wiem, nie powinno się oceniać książki po okładce, ale ta jest tym razem rewelacyjna! Na krwistoczerwonym tle czarna, majestatyczna postać kruka wygląda imponująco. Wiem, że w oryginale istnieje jeszcze inna okładka - ze zdjęciem autora, ale ta wersja jest strzałem w dziesiątkę. W polskim wydaniu znalazłam edycję w twardej oprawie, natomiast w angielskim, który posiadam, okładka ma jeszcze obwolutę i dopiero na niej widać jak zgrabny był zamysł projektanta, czego niestety żadne zdjęcie nie oddaje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-JzxbJI793YQ/XS8IcyruvWI/AAAAAAAAAYQ/GM2-mHfFBfwMZvuSaYDE8ekxdmdh9nyIwCLcBGAs/s1600/9780008307929.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1304" data-original-width="812" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-JzxbJI793YQ/XS8IcyruvWI/AAAAAAAAAYQ/GM2-mHfFBfwMZvuSaYDE8ekxdmdh9nyIwCLcBGAs/s320/9780008307929.jpg" width="199" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Oczywiście okładka to tylko dodatek do treści, a ta jest bardzo dobrą opowieścią o życiu strażnika kruków. Prócz biografii Skaife'a, która obfituje we wspomnienia z jego służby wojskowej, czytelnik dostaje sporą garść informacji o ptakach zamieszkujących Tower of London. Przyznaję, że zaimponował mi plan narracji. Jest ona przemyślana, wprowadza Czytelnika w życie kruków, związanych z nimi legend w sposób systematyczny, ale daleki zarazem od schematu. Jedno niewielkie zastrzeżenie jakie mogę mieć, to nieraz przesadny patos i mnogość żołnierskich wspomnień, ale taka jest specyfika wielu ludzi, którzy w mundur weszli i nie chcą się z nim rozstawać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Duży plus przyznaję Autorowi za to, że nie ominął Edgara Allana Poe. Wiem, trudno ominąć "Nevermore" przy omawianiu kulturowego kontekstu kruków, ale bardzo łatwo można prześlizgnąć się po temacie i uważać poemat za "odfajkowany".</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Z1nHihwBg9Y/XTWorIWjGBI/AAAAAAAAAYc/h99OALRDz8EexCkjAQtdNl9_otW3ivJPQCLcBGAs/s1600/Edgar_allan_poes_grave.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1280" data-original-width="960" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-Z1nHihwBg9Y/XTWorIWjGBI/AAAAAAAAAYc/h99OALRDz8EexCkjAQtdNl9_otW3ivJPQCLcBGAs/s320/Edgar_allan_poes_grave.jpg" width="240" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><i>źródło: wikipedia, autor: KRichter</i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><i><br /></i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i><br /></i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Podsumowując - z czystym sumieniem mogę polecić lekturę tym, którzy chcieliby spojrzeć na niecodzienny zawód, a może bardziej - powołanie. Nie jestem pewna czy profesjonalni ornitolodzy znajdą tu coś ciekawego dla siebie (Skaife często podkreśla, że sam jest amatorem w tej dziedzinie i nie mnie osądzać na ile jego tezy są bliskie rzeczywistości), ale sama możliwość przyjrzenia się wyjątkowym ptakom z Tower jest chyba warta lektury.</div>
Violethttp://www.blogger.com/profile/15376233415336461957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-31622347883497589292019-07-17T09:00:00.001+02:002019-07-17T09:00:09.101+02:00Pamiętnik szkockiego księgarza<div style="text-align: justify;">
O tej książce pewnie już słyszeliście, a jeśli nie - to najpierw odeślę Was do niej, a potem tutaj, żebyśmy mogli polemizować.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Myślę, że czytelnicy Bythella dzielą się zasadniczo na dwie grupy: pierwsza zachwyca się książką bezkrytycznie, druga - po przeczytaniu stu stron stwierdza, że Autor jest jednak zrzędliwy, a jego ironiczne docinki nie zawsze są na miejscu, ale książkę czyta dalej. Nie wiem tylko, których czytelników jest więcej i do których ja sama należę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście książka mi się niezmiernie podobała, bo który bibliofil nie lubi książek opowiadających o księgarniach czy bibliotekach, zwłaszcza, gdy do tego wspaniałego świata wprowadza nas "od kuchni" praktyk, a nie wyobraźnia pisarza?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-x-MJSyEelZo/XS36mgjNvXI/AAAAAAAAAXw/F3kjr0oBa2svjYx1WmpqSVFpWvVUVqEuQCLcBGAs/s1600/44536855._SY475_.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="474" data-original-width="1288" height="146" src="https://1.bp.blogspot.com/-x-MJSyEelZo/XS36mgjNvXI/AAAAAAAAAXw/F3kjr0oBa2svjYx1WmpqSVFpWvVUVqEuQCLcBGAs/s400/44536855._SY475_.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Napisana w formie swobodnego dziennika, który daje nam pewne wyobrażenie o blaskach i cieniach prowadzenia antykwariatu, opowieść ma słodko-gorzki wydźwięk. I dobrze, bo dzięki temu książka jest bliższa życiu, które nie jest ani "różowe" (co mnie niebywale cieszy - organicznie nie trawię tego koloru), ani "czarne" - ono jest przeważnie fioletowe*.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czytając Bythella miałam wrażenie pewnego deja vu, ponieważ nie mogłam się oprzeć wrażeniu, iż czytam szkocką wersję serialowego "Przystanku Alaska" ("The Northern Exposure"). Ludzka menażeria, z którą z każdą stroną czujemy się coraz bardziej zaznajomieni, choć niekoniecznie chcielibyśmy ich osobiście poznać, przedstawiona na tle małego miasteczka. Chwyt znany i ciągle skuteczny, a jeszcze dodać do tego kota na tle książek i mamy komplet! Sukces przerósł chyba jednak oczekiwania samego Autora - wspominany nie raz w książce Klub Przypadkowej Książki wita nas na swojej stronie internetowej komunikatem: "Sorry we're full!"</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Prócz samego tekstu moją uwagę przyciągnęły też okładki. W oryginale okładki były dwie, ale kiedy właściwie cała europejska wydawnicza brać wzięła na warsztat jej niebieską wersją(ilustrują ją powyżej przykładowe przekłady), polski wydawca - <a href="http://www.insignis.pl/">Insignis</a> - postawił na rysunek półki bibliotecznej z kotem Kapitanem. I chyba nie była to zła decyzja, bo ten wariant bardziej przyciąga wzrok. Przynajmniej tak mi się wydaje...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-n4JLniS5wVQ/XS37EGs9ajI/AAAAAAAAAX4/KqsQYU0L6fIozJhI2e-vMPI38eR09GlhgCLcBGAs/s1600/SB_TDOAB_cover_front_PL-686x1024.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1024" data-original-width="686" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-n4JLniS5wVQ/XS37EGs9ajI/AAAAAAAAAX4/KqsQYU0L6fIozJhI2e-vMPI38eR09GlhgCLcBGAs/s320/SB_TDOAB_cover_front_PL-686x1024.jpg" width="214" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I może to tylko moje domysły, ale wydawnictwo dzięki temu zabiegowi wybawiło rynek z kolejnej niebieskiej okładki, która owiana jest już nie najlepszą sławą. Może to nie był celowy zabieg, ale mi się zaraz przypominają akcje księgarzy, jak ta poniżej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-xWFq9q00WVw/XS374eC8kOI/AAAAAAAAAYE/_iwXt34qf4YvFFmlsq_2Zc053pO9_kM9QCLcBGAs/s1600/f7d5abb4fe217c2148f8cee5d94579b8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="537" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-xWFq9q00WVw/XS374eC8kOI/AAAAAAAAAYE/_iwXt34qf4YvFFmlsq_2Zc053pO9_kM9QCLcBGAs/s320/f7d5abb4fe217c2148f8cee5d94579b8.jpg" width="238" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
____________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
* Tak, życie jest fioletowe - piszę to z całą odpowiedzialnością - <i>Violet.</i></div>
Violethttp://www.blogger.com/profile/15376233415336461957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-5461886695140091622019-07-09T20:40:00.000+02:002019-07-09T21:19:52.945+02:00Horror generalski<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-qlTNrKTvWck/XSTfbDnSg-I/AAAAAAAAGWs/GaITtfJWRPIBScGzVSEC6gClCAV_6lVwgCLcBGAs/s1600/wojnaRU.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="237" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-qlTNrKTvWck/XSTfbDnSg-I/AAAAAAAAGWs/GaITtfJWRPIBScGzVSEC6gClCAV_6lVwgCLcBGAs/s320/wojnaRU.jpg" width="216" /></a></div>
<b>Juliusz Ćwieluch, Mirosław Różański "Dlaczego przegramy wojnę z Rosją"<span id="goog_1742161128"></span><span id="goog_1742161129"></span></b><br />
Jeśli szukacie lektury na dobry sen, to omijajcie tę książkę z daleka.<br />
Po jej przeczytaniu moją pierwszą myślą było - spakować rodzinę, wypłacić oszczędności i uciekać do Kanady. Albo jeszcze dalej.<br />
Gen. Rożański w rozmowie z Juliuszem Ćwieluchem punkt po punkcie opisuje, dlaczego w ewentualnej konfrontacji z rosyjską armią nie mamy szans. Pokazuje błędy popełniane przez wszystkie ekipy rządzące po kolei; mówi, co musielibyśmy zrobić, żeby nadgonić stracony czas... i dlaczego nie przyniesie nam to zwycięstwa.<br />
Generał Mirosław Rożański to niezwykła postać. Inteligentny, spokojny, wyważony, stanowi totalne przeciwieństwo stereotypowego wulgarnego i chamskiego trepa.<br />
Nie uważa się za lepszego od innych, wręcz przeciwnie - niejednokrotnie stwierdza, że nie jest kompetentny wypowiadać się np. w sprawach Marynarki Wojennej.<br />
Z kolei Juliusz Ćwieluch, dziennikarz "Polityki", doskonale dopasowuje się do swojego rozmówcy i wciąż pilnuje, by rozmowa szła właściwym torem.<br />
<br />
Ta książka wywołuje niesamowite emocje. Czytając ją, wciąż się wkurzałem - na bezmyślnych polityków, społeczeństwo dające sobą manipulować, głupotę dowódców, bezmyślny hurraoptymizm...<br />
<br />
Lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcą wyjść z medialnej bańki i zrozumieć, co naprawdę może się stać.<br />
<br />
<i>"Wojny z Rosją na pewno nie wygramy. Naszym zwycięstwem będzie do niej nie dopuścić" </i><br />
<br />insiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-71219816095814903522019-05-25T13:17:00.001+02:002019-05-25T20:12:31.584+02:00Sherlock Holmes, człowiek, który nigdy nie żył i nigdy nie umrze.<div style="text-align: justify;">
To nie jest wpis podyktowany atencją do Benedicta Cumberbatcha, to jest wpis, który podyktowała mi ogromna i z czasem wyłącznie przybierająca na swojej sile i rozmiarach, sympatia do sir Arthura Conan Doyle'a. Jego cykl opowiadań i powieści o Sherlocku Holmesie jest dla mnie nieustającym źródłem fascynacji. Zagadki, które autor wymyślił dla swojego bohatera, są do dziś intrygujące i mało którą można samemu rozwiązać. Do tego jest potrzebny niezwykle błyskotliwy umysł, trochę socjopatii i duża spostrzegawczość.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak, socjopatyczne zachowania detektywa nie zostały wynalezione przez twórców serialu BBC, zostały one tam tylko uwypuklone. To książkowy Sherlock wykorzystuje ludzi (dla zasięgnięcia informacji nawet oświadcza się jakiejś biednej dziewczynie), sam będąc w sferze emocjonalnej praktycznie nietykalny, stając się wzorem dla filmowej kreacji.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-tJJRGufHpHk/XOkS0Ud2AiI/AAAAAAAAAWA/Vb5qcyKEiN0IsWBgffc0zar3aenGKbjvQCLcBGAs/s1600/IMG_8888.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://1.bp.blogspot.com/-tJJRGufHpHk/XOkS0Ud2AiI/AAAAAAAAAWA/Vb5qcyKEiN0IsWBgffc0zar3aenGKbjvQCLcBGAs/s400/IMG_8888.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-small;">W tym szaleństwie jest metoda...</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest niewiele fabuł, które by mnie tak pochłonęły. Opowiadania Holmesa są w tej kwestii chlubnym wyjątkiem. I nie poślednią rolę gra w tym biografia samego Doyle'a. Choć sam autor przypisywał detektywistyczne i analityczne zdolności swojemu znajomemu, z którego czerpał inspirację, to właśnie jego umiejętności przyczyniły się do rozwiązania dwóch spraw sądowych i oczyszczenia z zarzutów niewinnych ludzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-qITXynhx7eI/XOkU2IHOaPI/AAAAAAAAAWw/8lyQF0ubICMZZKgWzIjaF_5v9ggTF_6ogCLcBGAs/s1600/IMG_8891.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-qITXynhx7eI/XOkU2IHOaPI/AAAAAAAAAWw/8lyQF0ubICMZZKgWzIjaF_5v9ggTF_6ogCLcBGAs/s320/IMG_8891.JPG" width="240" /></a>Nie wszystkie opowiadania Doyle'a posiadam, celowo kupuje je pomału z rozwagą, tak, żeby dobrać najciekawsze wydania, które są w zasięgu mojego portfela.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ten opasły tom widoczny na powyższym zdjęciu to publikacja, w której zamieszczono reprodukcje ilustracji Sidneya Pageta. To on jako pierwszy nadał bohaterom graficzne wyobrażenie towarzyszące pierwszym publikacjom opowiadań w magazynie "The Strand". </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po ciekawostki dotyczące tego, jak pojawiały się kolejne artefakty związane z Sherlockiem, które dziś automatycznie choć błędnie identyfikujemy z oryginałem zapraszam <a href="https://www.youtube.com/watch?v=I8992A5oAWM">tutaj</a>, na krótką prezentację z <b>TED-</b>Eda. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na marginesie wtrącę, że warto przejrzeć sobie cały <a href="https://www.youtube.com/channel/UCsooa4yRKGN_zEE8iknghZA">kanał</a> <b>TED-</b>Ed, tylko ostrzegam - można stracić tam masę czasu..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-cxH65n3YOBY/XOkS0aSBrqI/AAAAAAAAAWY/jtRWxfPQs4MlKd3Y2N5S6UWCnLVZQ2YkgCEwYBhgL/s1600/IMG_8889.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-cxH65n3YOBY/XOkS0aSBrqI/AAAAAAAAAWY/jtRWxfPQs4MlKd3Y2N5S6UWCnLVZQ2YkgCEwYBhgL/s320/IMG_8889.JPG" width="240" /></a>Natomiast co do tej małej książeczki, to jest to angielskojęzyczne wydanie "Studium w szkarłacie" z 1892 roku. Pięknie zachowany wolumin, którego dodatkowym walorem są notatki wykonane przez pierwszego właściciela cieniutkim ołówkiem na marginesach teksu. Skąd wiem, że pierwszego? Dedukcja? nie... Otóż ktoś, kto otrzymał tę książkę zapisywał prócz tłumaczenia słówek na niemiecki i polski (polski był dla niego drugim językiem, znał go gorzej niż ojczysty - niemiecki) również daty. Stad wiem, kiedy "Studium" wpadło w jego ręce i kiedy przeczytał kolejne jego części. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nota bene: notatki w książce, choć sama ich nie robię, są jak pozdrowienie przesłane z odległej galaktyki. Chyba zacznę umieszczać kartki w czytanych książkach ze swoim komentarzem, bo sama szalenie lubię coś takiego znajdować. Też tak macie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-LrJc2cVNqhU/XOkS0OL0jXI/AAAAAAAAAWY/wVpJ7unvpB0bA1Rq-OBGtZB15BRD5X9ogCEwYBhgL/s1600/IMG_8890.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://1.bp.blogspot.com/-LrJc2cVNqhU/XOkS0OL0jXI/AAAAAAAAAWY/wVpJ7unvpB0bA1Rq-OBGtZB15BRD5X9ogCEwYBhgL/s320/IMG_8890.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając do Sherlocka...</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Do tych dwóch pozycji dokupiłam jeszcze pięknie wydaną książkę "Sherlock Holmes: the man who never lived and will never die". To była jedna z tych książek, która dociążyła mój bagaż podręczny w powrotnym locie z Londynu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście trafiłam pod 221b Baker Street i za pierwszym razem zniechęciła mnie kolejka do muzeum. Jednak po obejrzeniu samego sklepu z pamiątkami*, który urządzono z imponującym pietyzmem następnego dnia jeszcze przed otwarciem muzeum ustawiłam się pokornie w ogonku. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-cvd9rTuYyAw/XOkS2WXlWbI/AAAAAAAAAWg/R_vhiGIAQZcfdykwndtX2mDncedwabE3gCEwYBhgL/s1600/IMG_8892.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-cvd9rTuYyAw/XOkS2WXlWbI/AAAAAAAAAWg/R_vhiGIAQZcfdykwndtX2mDncedwabE3gCEwYBhgL/s320/IMG_8892.JPG" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
A warto było czekać! Dom jest wyposażony w sprzęty z epoki wiktoriańskiej i zaaranżowany z dużą precyzją oraz pasją. Odnosi się wręcz wrażenie, że Holmes i Watson wyszli przed chwilą, ale zaraz wrócą, a pani Hudson przyrządzi im herbatę i powiadomi ich o czekającym telegramie. </div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Powiem szczerze - czułam się tam jak dziecko w sklepie ze słodyczami - chodziłam po pokojach, rozpoznawałam rzeczy i ich powiązania z konkretnymi opowiadaniami - pełna magia!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rzecz jasna taki adres jak 221b Baker Street w czasie pisania powieści przez Doyle'a jeszcze nie istniał, ale komu to przeszkadza? Jak ostatnio przeczytałam w jednym z przewodników po Londynie: "muzeum jest intrygującą fikcją zbudowaną na szczycie fikcji".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Di9M_OnhjLc/XOkS2oUB32I/AAAAAAAAAWk/H0c9UsiM8nsVknDTegq2hXUhxMkfm2n1ACEwYBhgL/s1600/IMG_8893.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://1.bp.blogspot.com/-Di9M_OnhjLc/XOkS2oUB32I/AAAAAAAAAWk/H0c9UsiM8nsVknDTegq2hXUhxMkfm2n1ACEwYBhgL/s320/IMG_8893.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na koniec powrócę na chwilę do ekranizacji. Cykl Doyle'a doczekał się ich sporej liczby. Ostatnia próba podjęta przez duet Moffat/Gatiss jest ciekawym podejściem do tematu. Nie ma chyba sensu kręcić kolejnych wiktoriańskich remake-ów, natomiast koncepcja z pod znaku BBC świetnie bawi się konwencją. Dla tych, którzy są fanami książki, nie zabrakło odniesień - nieraz bardzo subtelnych, a zawsze bardzo cieszących widza.<br />
<br />
<br />
P.S. Muszę się jednak do czegoś przyznać....mam dwa wydania "Adventures of Sherlock Holmes", a właściwie trzy... To ostatnie w wersji e-booka. Po co mi ebook? Cóż, jest on świetnym wsparciem dla mojej pamięci. Kiedy szukam danego fragmentu, czy motywu o wiele łatwiej zrobić to w wyszukiwarce na Kindle'u niż przewertować kilkaset stron.<br />
Natomiast po co mi drugie - zwykłe, kieszonkowe wydanie książkowe z serii Collins Classics? Powiem Wam: nie wiem, ale <i>though this be madness there is method in't</i>, jak pisał kolega Shakespeare...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>* Naturalnie nie tylko oglądałam sklep - różne bibeloty widoczne na zdjęciach trafiły do koszyka, a potem do tego nieszczęsnego plecaka.</i></div>
Violethttp://www.blogger.com/profile/15376233415336461957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-86731239632362222392019-05-19T14:42:00.001+02:002019-05-19T14:42:23.402+02:00Trzy koperty szaleństwa<b>NIR HEZRONI "TRZY KOPERTY"</b><br />
<br />
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-9uUTaHiET_w/XOFO7N9oc3I/AAAAAAAAGU0/pwBcYlRkA1c1_nqzWNLfnI64cBxQleBOwCLcBGAs/s1600/DrpZ2F3W4AAqzDo.jpg%2Blarge.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1448" data-original-width="1072" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-9uUTaHiET_w/XOFO7N9oc3I/AAAAAAAAGU0/pwBcYlRkA1c1_nqzWNLfnI64cBxQleBOwCLcBGAs/s320/DrpZ2F3W4AAqzDo.jpg%2Blarge.jpg" width="236" /></a>Wydawało mi się, że żadna książka o szpiegach mnie nie zaskoczy. A już powieść o Mossadzie musi być do bólu schematyczna, kolejne strony o dzielnych żydowskich agentach wygrywających kolejne starcia ze wszystkimi złymi tego świata, w przerwie między porannym prysznicem a popołudniową sjestą.<br />
"Trzy koperty" jest książką zupełnie inną. Oryginalną, pokręconą, wręcz szaloną. <br />
Główny bohater, agent 10483 to osoba o niezwykłym umyśle; bezlitosny, autystyczny i śmiertelnie skuteczny. Na zlecenie swych szefów likwiduje kolejne cele. Zawsze wygrywa... a że przy okazji zabija dziesiątki innych osób? Cóż, dla niego liczy się tylko misja.<br />
Przy okazji rozgrywa swoich pracodawców i realizuje własne cele. A może nie? Może to oni manipulują nim? <br />
Kto jest dobry? Kto kogo oszukuje? Jaki jest prawdziwy cel Mossadu?<br />
Przez kolejne strony "Trzech kopert" krążymy niczym zagubione dzieci i czekamy na kolejne odsłony prawdy.<br />
Albo kolejne kłamstwa, półprawdy i zmyślenia.<br />
Przez całą lekturę tak naprawdę nie byłem pewien, czy akcja rozgrywa się w rzeczywistości, czy też jest tylko wytworem chorego umysłu agenta 10483. Zresztą, kto jest bardziej szalony - on sam, czy też ludzie, którzy wpuścili go do izraelskiego wywiadu i dali prawo o decydowaniu o ludzkim życiu i śmierci... prawo, z którego 10483 z tak nieludzką konsekwencją korzysta.<br />
<br />
"Trzy koperty" i ich kontynuacja "Ostatnie instrukcje" to lektura naprawdę godna polecenia. Dwa wieczory, które spędziłem na lekturze to jedne z ciekawszych spotkań czytelniczych w tym roku.insiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-59575610281678246612019-05-08T20:35:00.002+02:002019-05-08T20:38:49.636+02:00Dobry wieczór Państwu!<div style="text-align: justify;">
Nie wiem czy ktoś z Czytelników jeszcze nas pamięta - tu <b>insider </b>i<b> Violet</b>. Para blogerów, która wspólnymi siłami prowadziła ten blog przez 5 lat, potem zawiesiła pisanie na lat 6 i znów jak diabeł z pudełka niespodziewanie się pojawia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie było szczególnego powodu naszej przerwy i też nic nie zwiastowało naszego powrotu. Ot tak zwyczajnie znów nabraliśmy ochoty na pisanie. Nie wiemy na jak długo - pewnie znów na tyle, na ile będziemy z tego czerpać przyjemność :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z czym powrócić po tak długiej przerwie? Trudny wybór, bo przez ten czas oboje przeczytaliśmy masę książek, odwiedziliśmy kilkanaście (jeśli nie kilkadziesiąt) targów książek i trafiliśmy do książkowego raju/piekła w Londynie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No to zacznijmy od londyńskich księgarń.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do stolicy Anglii trafiliśmy na majówkę w 2018 r. Plan zwiedzania mieliśmy mocno nabity, bo chcieliśmy w ciągu 6 dni obejrzeć "wszystko". Wśród miejsc, które mieliśmy na liście do zobaczenia były dwie księgarnie - Foyles i Waterstones. W obu spędziliśmy dużo czasu błądząc między kolejnymi regałami, piętrami, działami. Tak pewnie wygląda niebo dla bibliofila....</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-KWuww_pTgnU/XNMcoCqqc6I/AAAAAAAAAVA/uq_wfWxtYWgNJz0vIrNkwJe4C9f_P6AdgCLcBGAs/s1600/2018-04-29_Londyn%2B%2528273%2529.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="180" src="https://2.bp.blogspot.com/-KWuww_pTgnU/XNMcoCqqc6I/AAAAAAAAAVA/uq_wfWxtYWgNJz0vIrNkwJe4C9f_P6AdgCLcBGAs/s320/2018-04-29_Londyn%2B%2528273%2529.JPG" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Książki na każdy prawie temat, tłumaczone z kilkudziesięciu języków świata i na tłumaczone na kilkaset. Nie przesadzam. Spójrzcie na wydanie "Piotrusia Królika"! Tak, to jest tłumaczenie na egipskie hieroglify (sic!).</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-bvc0CIBZdug/XNMcPfo3YlI/AAAAAAAAAU8/RvCKMtUMM5IdtkB5Sd4j1TNvpGZWq2SrwCEwYBhgL/s1600/2018-04-28_05-05_Londyn%2B%2528931%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-bvc0CIBZdug/XNMcPfo3YlI/AAAAAAAAAU8/RvCKMtUMM5IdtkB5Sd4j1TNvpGZWq2SrwCEwYBhgL/s320/2018-04-28_05-05_Londyn%2B%2528931%2529.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>"Peter Rabbit" zapisany hieroglifami</i></td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-7i01xRE9MZw/XNMfPkRzJbI/AAAAAAAAAVM/gQzF4Yjp-8I7H40cIK-ks3goX_9I1C0jACLcBGAs/s1600/2018-05-01_Londyn%2B%2528189%2529.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="900" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-7i01xRE9MZw/XNMfPkRzJbI/AAAAAAAAAVM/gQzF4Yjp-8I7H40cIK-ks3goX_9I1C0jACLcBGAs/s320/2018-05-01_Londyn%2B%2528189%2529.JPG" width="180" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Podręcznik survivalu w prawdziwej menażce :D</i></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-gvIYgTxMeOQ/XNMfageW02I/AAAAAAAAAVQ/OF5IPGbE5noY-RTuH75pebL_8tBtqIexwCLcBGAs/s1600/2018-04-29_Londyn%2B%2528272%2529.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="180" src="https://4.bp.blogspot.com/-gvIYgTxMeOQ/XNMfageW02I/AAAAAAAAAVQ/OF5IPGbE5noY-RTuH75pebL_8tBtqIexwCLcBGAs/s320/2018-04-29_Londyn%2B%2528272%2529.JPG" width="320" /></a>Wśród pólek był nawet osobny dział z kuchnią polską. Najbardziej jednak zaczarował mnie regał z książkami o teorii tłumaczeń. U nas takich pozycji jest kilka, może kilkanaście, a tam....tam właśnie zobaczyłam, że niebo ma swoją drugą stronę. Bo choć książki relatywnie tanie, zwłaszcza jak na angielskie zarobki, to jednak swoje ważą i nie będę w stanie wziąć wszystkiego, co mnie intryguje do samolotu. I tu otwarły się bramy Piekieł....Każda kolejna wkładana książka do koszyka była ryzykiem, że przekroczymy dopuszczalną wagę bagażu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
W końcu przywieźliśmy 5kg książek. Staram się nie myśleć o tych, które tam z bólem serca i westchnieniem ulgi portfela, zostawiłam. A o tym co m.in. przywiozłam napiszę następnym razem i obiecuję, iż będzie to jeszcze w tym roku ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Tymczasem Drodzy Czytelnicy!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Violethttp://www.blogger.com/profile/15376233415336461957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-20777656023862156112013-10-28T09:18:00.004+01:002013-10-28T09:18:51.037+01:00Jesienny kryminał dla dzieci<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-UXM16IHmmmU/Um4bvHJoKyI/AAAAAAAAAS8/lOR7ZjwXNo8/s1600/SAM_5315.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://1.bp.blogspot.com/-UXM16IHmmmU/Um4bvHJoKyI/AAAAAAAAAS8/lOR7ZjwXNo8/s320/SAM_5315.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na myśl o pozytywnej, ale zarazem stricte jesiennej lekturze, naprowadził mnie znaleziony ostatnio w sieci obrazek. Składał się on z dwóch zdjęć. Na pierwszym była złota piękna jesień, na drugim - szaruga jesienna z błotem i typową dla tej pory chlupą na drogach. Pod pierwszym obrazkiem widniał podpis: "U wszystkich moich znajomych jesień wygląda tak", pod drugim - "A u mnie za oknem jest inaczej".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
U mnie za oknem też głównie wieje o pada, ale żeby nie popaść w jesienny pesymizm zaczęłam szukać odpowiedniej książki. Choć ostatnio znów korzystam z dobrodziejstw biblioteki i to z dostawą do domu (to taka dodatkowa opcja w funkcji "kochany człowiek" ;D), tym razem poszukiwania zamknęły się na obszarze domowego księgozbioru. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-3rTj_AhflPM/Um4brL_8MHI/AAAAAAAAASw/8Q-m6la17vw/s1600/SAM_5314.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://1.bp.blogspot.com/-3rTj_AhflPM/Um4brL_8MHI/AAAAAAAAASw/8Q-m6la17vw/s320/SAM_5314.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Trafiłam na rząd malutkich książeczek, a wśród nich na "Dolinę Muminków w listopadzie". I choć przedstawiona tam jesień nie jest wbrew pozorom idylliczna, to pozostawia po sobie wrażenia jak najbardziej dodatnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak każdy tytuł z serii o małych trollach autorstwa Tove Jansson, tak i ten nazwałabym <b>kryminałem dla dzieci</b>. Trzymająca w napięciu akcja, stopniowe dawkowanie grozy sprawiają, że nawet dorosłym trudno oderwać się od opowiadania już od pierwszych zdań. </div>
<div style="text-align: justify;">
Niepokojące są nie tylko sytuacje (Homek Toft z każdym kolejnym snem coraz trudniej dociera do Doliny, bo zasłania mu ją tajemnicza mgła; Filifionka walcząca o życie na dachu swojego domku...), ale i opisy przyrody, która nie jest przyjazna. Małe robaki, pająki, chłód i wilgoć nie kojarzą się nam z bezpieczeństwem, przytulnością, a jednak na hasło "muminki" większość z nas reaguje pozytywnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-oPor_s71QTc/Um4bpuulA2I/AAAAAAAAASs/PlEOH-aRRps/s1600/SAM_5316.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://3.bp.blogspot.com/-oPor_s71QTc/Um4bpuulA2I/AAAAAAAAASs/PlEOH-aRRps/s320/SAM_5316.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak to jest z tym fenomenem szwedzkojęzycznych fińskich trolli? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dochodzę z czasem do wniosku, że ten, kto się nimi w dzieciństwie nie zraził, temu trudno się do nich później przekonać. Może to kwestia pewnej wrażliwości, którą mają tylko dzieci oraz nieliczni dorośli? Wracając po książki, które czytano nam w dzieciństwie na moment przenosimy się do tego bezpiecznego i beztroskiego świata (który wówczas takim nam się jednak nie wydawał). Jesienią warto więc wrócić do lektur z dzieciństwa - tam nigdy nie pada, wiatr tak ogłuszająco nie hula, a my zawinięci w ciepły koc pijemy sok z prawdziwych malin :)</div>
Violethttp://www.blogger.com/profile/15376233415336461957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-49059398463884285952013-04-14T19:11:00.003+02:002013-04-14T19:11:56.076+02:00Mama Muminków - biografia Tove/biografia Jansson<div style="text-align: justify;">
Boel Westin, "Tove Jansson.Mama Muminków", wyd. <a href="http://marginesy.com.pl/marginesy.html">Marginesy</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-Zu61BQx12gI/UWrd_YoJXLI/AAAAAAAAASI/LjqLSZ1m2lM/s1600/tove-jansson-mama-muminkow-wydawnictwo-marginesy-okladka-2012-10-31-530x665.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-Zu61BQx12gI/UWrd_YoJXLI/AAAAAAAAASI/LjqLSZ1m2lM/s320/tove-jansson-mama-muminkow-wydawnictwo-marginesy-okladka-2012-10-31-530x665.jpg" width="255" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://ksiegozbior.blogspot.com/2012/11/wszyscy-kochamy-muminki.html">Kiedyś </a>obiecałam, że gdy dotrę do biografii Tove Jansson, to podzielę się wrażeniami z lektury. Minęło sporo czasu...w końcu odkopałam się z literatury fachowej i mogłam przeczytać coś dla przyjemności! Od razu przypomniałam sobie, iż chciałam sięgnąć po biografię autorki Muminków. Pierwsze zdziwienie czekało na mnie już przy paczkomacie - książka okazała się, ku mojej uciesze, duża i gruba:) </div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejne miłe zaskoczenie znalazło swoje miejsce na kartach książki. Już wcześniej wiedziałam, że biografia została zilustrowana zdjęciami oraz rysunkami, jednak nie spodziewałam się ich w tak imponującej ilości! Praktycznie wszystkie cytowane w tekście prace, miejsca mają swój obrazkowy przypis. To, jak wiadomo nie tylko umila lekturę, ale pozwala czytelnikowi stworzyć sobie bliższe wyobrażenie opowiadanej historii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A sama opowieść jest niezwykle ciekawa. Westin, znajoma Tove, zatrzymała się nad tym, co najważniejsze i pokazała nam wielowymiarową postać malarki, pisarki, która w zależności od wykonywanej pracy podpisywała się to imieniem, to nazwiskiem, to znów imieniem i nazwiskiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Z oczywistych względów książkę zatytułowano "Mama Muminków", ale gdyby nie komercja, można by ja równie dobrze nazwać "Tove Jansson. Praca i miłość", ale rynek - co niejednokrotnie odczuła i sama Jansson - kieruje sie własnymi prawami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Muminki i praca nad nimi zajmują, rzecz jasna, dużą część historii. Dzięki biografii możemy prześledzić jak rozwijało się zainteresowanie wokół fińskich trolli: od ciężkich początków po rozrośnięty do gigantycznych rozmiarów "moomins buisness". </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Warto sięgnąć po pracę Westin nawet jeśli postać Tove Jansson nie jest nam do końca nie znana. Z kart biografii poznajemy wiele ciekawych faktów, które pozwalają nam wytworzyć w wyobraźni obraz bardzo pracowitej, nieraz w czas nie docenionej, ale nigdy nie narzekającej i nie poddającej się kobiety. Szczegółów nie będę zdradzać - odsyłam zainteresowanych do źródła.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Książa została wydana pod patronatem <a href="http://www.pikinini.pl/zabawy_z_literatura/muminki">PIKININI</a> - sklepu, który sprowadza do Polski m.in. licencjonowane wyroby z Muminkami. Jeśli ktoś jest fanem Włóczykija, Małej Mi, Ryjka, Bobka i rodziny Muminków musi tam koniecznie wpaść! <u>Uwaga: ostrzegam, że trudno oprzeć się tam zakupom</u>!!! :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-TuzI_T22xrI/UWrjPr6rwfI/AAAAAAAAASQ/CGr9-3-I7ic/s1600/nuuskamuikkunen.jpeg.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-TuzI_T22xrI/UWrjPr6rwfI/AAAAAAAAASQ/CGr9-3-I7ic/s1600/nuuskamuikkunen.jpeg.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Violethttp://www.blogger.com/profile/15376233415336461957noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-63895916300927957622013-02-23T14:22:00.002+01:002013-02-23T14:22:13.728+01:00Xmas treeCo prawda Święta już były... ale idea zacna<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-W0565nC1RY8/USjCXS5C-xI/AAAAAAAAE6E/FHMHFhM6va8/s1600/christmastree.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-W0565nC1RY8/USjCXS5C-xI/AAAAAAAAE6E/FHMHFhM6va8/s320/christmastree.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
źródło: <a href="http://www.mymodernmet.com/profiles/blogs/christmas-tree-for-book-lovers">http://www.mymodernmet.com/profiles/blogs/christmas-tree-for-book-lovers</a>insiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-60132411582007303492013-01-31T23:21:00.001+01:002013-01-31T23:21:28.756+01:00Krótka obserwacja z miejskiego autobusuZwykły autobus miejski, godziny popołudniowe. Gross pasażerów to ludzie wracający z pracy/wykładów; łącznie około 20 osób. Wśród tej dwudziestki są:<br />
<div>
</div>
<div>
<ul>
<li>dwie osoby czytające książki papierowe - młodzian z dredami czyta Vonneguta po angielsku, u panny w fioletowych "botkach" jest coś po niemiecku (nie znam języka więc tytułu nie zlokalizuję)</li>
<li>trzy osoby e-czytają - jeden Onyx (mężczyzna ok. 40. czarna kurtka, czarne bojówki, czarne glany... przy nim mój strój zasługuje na miano "tęczowy"), jeden Kindle (czyli ja, Wasz skromny sługa) oraz jeden czytający na smartphonie (mężczyzna 50+, z wyglądu pracownik Stoczni... w kieszeni kurtki miał Kierkegaarda w twardej oprawie - nijak nie chciało mi się to złożyć w logiczną całość)</li>
<li>dwoje czytających "lub czasopisma" - Pani po ... ok, bez wypominania wieku... studiowała "Więź", druga dama w wieku studenckim wertowała "Newsweek"</li>
</ul>
Statystycznie - czytelnictwo w komunikacji miejskiej znaczącą przekracza poziom wykazywany w ogólnokrajowych statystykach. Do tego wskaźnik e-czytaczy był zaskakująco wysoki - ale na usprawiedliwienie dodam, że większość przystanków była na "młodych" osiedlach, a jak wiadomo <a href="http://czescjacek.wordpress.com/2011/01/19/biurowa-klasa-srednia-kontra-mlodzi-wyksztalceni-z-wielkich-miast/">MWzWM</a> lubują się we wszystkim co e-... choć Stoczniowiec ze smartphonem i Kierkegaardem w dalszym ciągu nie mieści się w schemacie.<br />
Autobusowy przekrój "czytaczy" skłonił mnie do wniosku, że każdy z nas ma swoją niszę (językową, tematyczną, środowiskową); wraz z postępem techniki ilość owych nisz będzie się powiększać - coraz mniejszy zasięg będą miały ogólnoświatowe pandemie sag o wampirach i młodych czarodziejach, coraz większe będzie rozdrobnienie tematów książek - i technik, przy pomocy których będą publikowane.<br />
<br />
P.S. Polecam bieżący numer Tygodnika Powszechnego - cykl artykułów o e-bookach, e-czytelnictwie i e-podręcznikach jest rewelacyjny.<br />
<br />
</div>
insiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-28752509478623549162013-01-08T21:56:00.000+01:002013-01-08T21:56:40.825+01:00Zwój kontra kodeks, książka kontra e-book<blockquote class="tr_bq">
<em>Zarówno w I, jak i jeszcze w II wieku n.e., normalną formą eleganckiej książki był nadal zwój, a pierwsze wzmianki o kodeksie w tej funkcji spotykamy u Marcjalisa. Nie ulega jednak wątpliwości, że w czasach poety kodeks uchodził jeszcze za coś pośledniejszego, chociaż ze względu na większą pojemność przy mniejszych rozmiarach można go było zachwalać np. jako książkę podróżną.</em></blockquote>
<div style="text-align: right;">
A. Świderkówna, M.Nowicka </div>
<div style="text-align: right;">
"Książka się rozwija"</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Coś Wam to przypomina? Zamieńcie zwój na "tradycyjną książkę", a "kodeks" na "czytnik e-booków".</div>
<div style="text-align: justify;">
Nic się nie zmieniło. Wciąż się spieramy który wersja książki jest lepsza, szlachetniejsza, ładniej pachnie... Przecież to nieistotne, liczy się treść, a nie opakowanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie ważne pod jaką postacią książki czytasz - ważne, że w ogóle sięgasz po słowo pisana.</div>
insiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-41980406345383513062012-12-30T22:46:00.003+01:002012-12-31T12:14:11.670+01:00Dzieci sieci - drugie spojrzeniePamiętacie słynny "manifest Pokolenia ACTA" - "<a href="http://pokazywarka.pl/pm1pgl/">My Dzieci Sieci</a>"?<br />
Bitewny kurz już opadł, emocje nieco ostygły, pojawiły się nowe pytania - i odpowiedzi na nie, które <i>oczywiście</i> wywołały nowe wątpliwości.<br />
Czas więc na nowe podsumowanie.<br />
Właśnie ukazała się antologia "<a href="http://prawokultury.pl/newsy/noworoczna-antologia-my-dzieci-sieci-wokol-manife/">My dzieci sieci: wokół manifestu</a>" zbierająca opinie w różny sposób odnoszące się do tekstu Czerskiego.<br />
Miłej lektury.<br />
<br />
<br />
<br />insiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-25991905069173043682012-12-21T10:46:00.002+01:002012-12-21T10:46:48.820+01:00Zabawa w PRL bez morału i sensu<span style="color: #38761d; text-align: justify;">Izabela Meyza, Witold Szabłowski "Nasz mały PRL. Pół roku w M-3 z trwałą, wąsem i maluchem"</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-eNmCk-TYN7Q/UNQvu2JS0kI/AAAAAAAAAR4/IdtbQHL9zsw/s1600/Szablowski_NaszmalyPRL_500pcx.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-eNmCk-TYN7Q/UNQvu2JS0kI/AAAAAAAAAR4/IdtbQHL9zsw/s320/Szablowski_NaszmalyPRL_500pcx.jpg" width="218" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sięgnęłam ostatnio po książkę, o której podobno było dość głośno. "Podobno", bo do mnie dotarły tylko jakieś okruchy wiadomości o małżeństwie dziennikarzy, którzy postanowili na pół roku przenieść się w peerelowskie realia. Odrzucili wszystko, co przyniósł kapitalizm i wynajętym mieszkaniu (specjalnie wyszukali m-3 z "epoki")zrobili rekonstrukcję życia: od umeblowania po stosunki społeczne. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lektura zapowiadała się co najmniej nieźle! Zwłaszcza teraz, na fali sentymanetalnego powrotu do PRLu, eksperyment wydawał się wart próby.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak po tej książce został mi duży niedosyt i jestem nią zwyczajnie rozczarowana. Ci ludzie zadali sobie tyle trudu, a osiągnęli tak niewiele, a jeszcze mniej z tego wyciągnęli i zrozumieli. Jednocześnie bardzo zastanawiające jest dla mnie to, że choć oboje spędzili swoje dzieciństwo w latach 80., tak mało pamiętają z tamtych czasów! Ja też urodziłam się w PRLu, i choć świadomie załapałam się na jego końcówkę (szczęśliwie dla mnie), to moją pamięć wypełnia bardzo dużo wspomnień z tamtego czasu. Dobrych i gorszych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Autorzy wszystko to odkrywali dla siebie na nowo, ale dla przeciętnego czytelnika - ich rówieśnika, to żadna rewelacja. Jeszcze bardziej zaskakujące niż peerelowskie "wynalazki", są ich odkrycia, że np. z dzieckiem można bawić się byle czym, z kartonu zrobić wagonik i powkładać tam pluszaki. I to taka nowość?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czytając "Nasz mały PRL" ciągle się zastanawiałam na ile autorzy grali homo sovieticus, a na ile się nimi stali. On, który jak typowy mąż sprzed trzech dekad, nie pomaga żonie w domowych obowiązkach, tylko po przyjściu z pracy czyta gazetę i wychodzi z kolegami na wódkę - nawet, kiedy ona zachodzi w ciążę, nie wychodzi z tej peerelowskiej skóry. Dopiero, kiedy żona wybuchała płaczem, bo już sobie nie radzi z opieką nad dwuletnią córką, sprzątaniem, gotowaniem etc, współmałżonek "budzi się" i wychodzi poza ramy zabawy. Jednak też bez przesadnego zaangażowania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co mnie równie nieprzyjemnie nastawiło do "Nasz mały PRL...", to to, że autorzy często na kartach swojej publikacji bardzo krytycznie wypowiadają się na temat swoich bliższy i dalszych znajomych. Ci, którzy nie pojęli reguł gry - są gorsi, zapatrzeni w kapitalizm, straceni. Zastanawia mnie ilu z nich po tej lekturze miało jeszcze ochotę podtrzymywać kontakt z parą dziennikarzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak książka być może jest adresowana do młodszych, niż ja, czytelników. Jednak po jej przeczytaniu mam wrażenie, iż ktoś zrobił nieudaną szopkę, a chcąc ją usensownić - opublikował. Z półrocznego eksperymentu, który niewiele nauczył autorów, sam czytelnik też niewiele może wyciągnąć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Możecie się zastanawiać: dlaczego, więc doczytałam książkę do końca? Czekałam na jakieś podsumowanie tego, co autorzy wynieśli z PRLu. Zamknęło się to jednak w dwóch zdaniach: on - zapisał się do NSZZ "Solidarność" i oboje - zwracają mniejszą uwagę na bombardujące nas z mediów informacje. </div>
<br />Violethttp://www.blogger.com/profile/15376233415336461957noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-75448857114831692262012-11-26T18:32:00.001+01:002012-11-26T18:33:39.551+01:00Wszyscy kochamy Muminki<br />
<div style="text-align: justify;">
Każdy z czytelników, który sięgnął kiedyś po serię opowiadań Tove Jansson dla dzieci, chciał potem trafić do domu Muminków. I nie mówię tu o jego kopii, która powstała w miejscowości Naantali, w Finlandii. Myślę o tym domu, jaki powstał w naszej wyobraźni w czasie lektury cyklu poświęconego małym trolom.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-MQF6OYy7GSg/ULOlQbc4xLI/AAAAAAAAARU/Of0c8n_fVEs/s1600/SAM_2806a.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="216" src="http://3.bp.blogspot.com/-MQF6OYy7GSg/ULOlQbc4xLI/AAAAAAAAARU/Of0c8n_fVEs/s320/SAM_2806a.JPG" width="320" /></a><a href="http://3.bp.blogspot.com/-MQF6OYy7GSg/ULOlQbc4xLI/AAAAAAAAARU/Of0c8n_fVEs/s1600/SAM_2806a.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Co takiego pociągajacego ma w sobie to mieszkanie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Urzekająca jest zarówno jego architektura, jak i panująca w nim atmosfera. Zacznijmy od tej pierwszej. Dom Muminków to dwupiętrowy budynek za spadzistym dachem, dużą ilością okiem i werandą. Swoim kształtem przypominał mi zawsze latarnię morską. I tu możemy wysnuć połączenie architektury z atmosferą panującą w tych murach, </div>
<div style="text-align: justify;">
które przygarniają wszystkich wędrowców.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Choć na zimę domek jest szczelnie zamykany (bo Muminki zapadają w sen zimowy), a meble i inne sprzęty owinięte w pokrowce, to dom Muminków kojarzy się raczej z tym ciepłem w środku, a nie z zimą szalejącą na zewnątrz. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kto wyczarował tę magię? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tu nie ma wątpliwości - Mama Muminka! Ta postać, ukazywana w nieodłącznym w fartuszku i z torebką na ręku(w której w razie czego mieści się nawet patelnia!), tworzy dość groteskowy - jakże feministycznie niepoprawny!;) - obraz kobiety. Jest to zarazem jeden z najcieplejszych bohaterów książkowych, którego wizerunku dopełniają krągłe kształty pokryte futerkiem - aż chce się przytulać:)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sekret Mamy Muminka tkwi jednak nie tylko w jej wizerunku jako takim, ale także w tym, iż Mama pozwala Muminkowi na wszystko, o co ten prosi: na spanie w namiocie, na długie wycieczki, na włączenie się do nocnych posiedzeń. Kiedy Muminek chce jej coś pokazać, coś powiedzieć - Mama rzuca wszystko i "zamienia się w słuch". Mama Muminka przygarnie każdego, kto trafi do Doliny, poczęstuje kawą i zapewni nocleg.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Opowiadania Tove Jansson pozwalają nam - dorosłym bezkarnie wejść w świat dzieciństwa i posługiwać się jego kodem. Jakoś nie wstyd nam się przyznać, że lubimy Włóczykija, czy Małą Mi (nikt dorosły raczej nie powie,że lubi Zygzaka McQueena, czy Hello Kitty). Wszyscy wiemy, że to taka gra konwencją, a kolejne pokolenia poznają jej reguły i też utożsamiają się z fińskimi bohaterami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Opowiadania o Muminkach są ponadczasowe i zawsze w modzie. Teraz zainteresowanie nimi wzrosło dzięki wydanej po polsku biografii autorki autorstwa <a href="http://www.pikinini.pl/zabawy_z_literatura/ksiazka_tove_jansson_mama_muminkow">Boel Westin</a>. Jak jest książka? jeszcze nie wiem, ale się dowiem i napiszę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-TXs1zW4Lm4M/ULOmKgyL48I/AAAAAAAAARc/7m5xtF_h84s/s1600/SAM_2764.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="150" src="http://3.bp.blogspot.com/-TXs1zW4Lm4M/ULOmKgyL48I/AAAAAAAAARc/7m5xtF_h84s/s200/SAM_2764.JPG" width="200" /></a></div>
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-0djExa51ESs/ULOmLy4m1NI/AAAAAAAAARk/Fj8u2pKpH0U/s1600/SAM_2777.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="150" src="http://1.bp.blogspot.com/-0djExa51ESs/ULOmLy4m1NI/AAAAAAAAARk/Fj8u2pKpH0U/s200/SAM_2777.JPG" width="200" /></a><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i>A tu moja wizja domu Muminków...wiem, powinien być cały niebieski, ale klocków mi zabrakło:)</i><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Violethttp://www.blogger.com/profile/15376233415336461957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-1409787783848563062012-08-22T23:24:00.000+02:002012-08-22T23:24:48.014+02:00Roztocza kontra postęp<blockquote align="justify" class="tr_bq">"jestem jakimś zboczonym konserwatystą wierzącym wciąż w papier, ale ja uwielbiam wręcz wąchać książki. Książka bezwonna, bez okładek, bez papieru, książka czytana na cienkim monitorze, książka niestarzejąca się, której strony nie żółkną, książka właściwie niezniszczalna - to wizja, która jednakowoż nieco mnie przeraża, to jest dla mnie jakiś - zdobędę się na brawurę - projekt totalitarny. (...) Projekt, którego efektem będzie koniec księgarń, gdzie można mitrężyć czas, gubić się pomiędzy półkami, wyciągać z nich woluminy, kartkować (wąchać też, a jakże), prowadzić brutalną wewnętrzną wojnę z samym sobą, czy kupić, czy nie kupić, a jeśli kupić, to teraz czy następnym razem, zatem zapominając o upływającym czasie - bo księgarnia to miejsce poza czasem - obmacywać książki i wybierać upragnioną, jeśli to wszystko miałoby zginąć razem ze zwycięstwem e-booków, to niechaj i ja też zginę." <span style="font-size: x-small;">Krzysztof Varga, <a href="http://wyborcza.pl/1,99494,11307188,Kocham_roztocza__czyli_ksiazka_musi_pachniec.html">źródło</a></span></blockquote><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">A ja u siebie obserwuję odejście od papieru - w coraz większym stopniu zmierzam w stronę e-booków. Papieru nie porzuciłem całkowicie... ale skromnie oceniając czytam 5 x więcej "e-" niż książek tradycyjnych.</div><div style="text-align: justify;">W swoim komentarzu na blogu <a href="http://swiatczytnikow.pl/jak-to-sie-dzieje-ze-kupujemy-wiecej-e-bookow/">Świat Czytników</a> napisałem:</div><blockquote align="justify" class="tr_bq">Na 6 ebooków przypada u mnie 1 książka papierowa.<br />
Zawsze czytałem sporo (>50 pozycji rocznie), od kiedy mam Kindle czytam jeszcze więcej; nie tylko książki, także co obszerniejsze teksty z netu, jakieś raporty, opracowania itp.<br />
W e-księgarniach korzystam głównie z ofert typu „promocja dnia” „-x%” itp. – sądzę, że ok. 3/4 kupionych tam pozycji było przecenionych.<br />
Na pewno wielu z zakupionych przeze mnie książek nie kupiłbym w wersji papierowej w normalnej cenie – dotyczy to zwłaszcza książek anglojęzycznych z Amazon.<br />
Ponadto na Kindle czytam sporo prasy – tylko „Polityka” została zastąpiona przez e-wydanie, cała reszta to tytuły, których przedtem nie czytałem, albo po które sięgałem sporadycznie.<br />
Podsumowując: czytam więcej, ale też więcej wydaję.<br />
Mimo wszystko nie żałuję – e-czytelnictwo naprawdę wciąga. Poza tym – jest naprawdę sporo dobrej i _darmowej_ treści.</blockquote><div style="text-align: justify;">Odejście od wydań papierowych oceniam jako proces nieuchronny - nie zachwyca mnie to, ale też nie mam zamiaru rozpaczać.</div><div style="text-align: justify;">Cena postępu. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">p.s. powyższy tekst ukazał się również na moim blogu <a href="http://notesinsidera.blogspot.com/">notesinsidera.blogspot.com</a></div><blockquote align="justify" class="tr_bq"> </blockquote><div style="text-align: justify;"><br />
</div>insiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-14825472431954201312012-05-17T23:06:00.000+02:002012-05-17T23:06:32.659+02:00Cory Doctorow - ponownieDo "<a href="http://ksiegozbior.blogspot.com/p/obserwujemy.html">Czytelni</a>" wrzuciłem kolejną powieśc Cory Doctorowa - "For the win". Oczywiście na licencji <a href="http://creativecommons.org/licenses/by-nc-sa/3.0/">CC BY-NC-SA</a>.<br />
Miłej lektury.<br />
P.S. Tę powieść czytam w wersji tradycyjnej (tzn. papierowej) - mimo, iż Doctorow udostępnia swoje teksty w sieci za darmo postanowiłem go "wynagrodzić" i sięgnąć do portfela.insiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-239558041627598802012-04-21T07:30:00.000+02:002012-04-21T23:42:59.726+02:00Do poczytania na weekend - "Wolna Kultura"W "<a href="http://ksiegozbior.blogspot.com/p/obserwujemy.html">Czytelni</a>" umieściłem dla Was legendarną książkę Lawrenca Lessinga "Wolna kultura". Tekst ten został opublikowany na licencji <a href="http://creativecommons.org/licenses/by-nc-sa/2.0/">Creative Commons</a>.<br />
Wersje HTML oraz PDF pochodzą ze strony <a href="http://futrega.org/wk/">futrega.org/wk/</a>, natomiast pliki MOBI oraz EPUB opracował Robert Drózd, autor strony <a href="http://swiatczytnikow.pl/ebook-wolna-kultura-w-wersji-mobi-oraz-epub/">Świat Czytników</a>.<br />
<br />insiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-65859970105491828492012-04-15T11:21:00.004+02:002012-04-15T14:43:00.951+02:00Wiosenna selekcja w księgozbiorze<a href="http://3.bp.blogspot.com/-vjerTvaXlZc/T4qTY7c_q6I/AAAAAAAAARI/js6VAXtsHsw/s1600/47a.jpg" style="font-family: Georgia, serif; font-size: 100%; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; line-height: normal; "><img style="float:right; margin:0 0 10px 10px;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 314px;" src="http://3.bp.blogspot.com/-vjerTvaXlZc/T4qTY7c_q6I/AAAAAAAAARI/js6VAXtsHsw/s320/47a.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5731555532267826082" /></a><span ><div style="text-align: justify;"><i>Tempora mutantur et nos in illis - </i>ta odwieczna prawda dotknęła także mnie, a przez to i mój księgozbiór. Z czasem książki, które kiedyś wydawały mi się ważne - dziś straciły nieco ze swego splendoru i ustąpiły miejsca innym tytułom. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kiedyś ideałem domowej biblioteki były dla mnie regały zapełniające pokój i uginające się od książek półki. A dziś? Dziś stwierdzam, że nie muszę mieć dużo książek, tylko te, które zabrałabym na bezludną wyspę. Przy okazji wiosennych porządków zaczęłam więc robić selekcję swojego księgozbioru. Po kilku tygodniach na półkach zaczęło robić się miejscami pustawo... Nie mam już problemu z miejscem na nowe książki! A te, których się pozbyłam? Cóż, nie żałuję. Były kiedyś dla mnie ważne - a teraz jestem pewna, iż do nich nie wrócę. Obecnie, mam nadzieję, że moje książki cieszą nowych właścicieli. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Moja biblioteczka z czasem zmienia się w ksiegozbiór bardzo wąskich specjalizacji. Choć oczywiście są książki, które z sentymentu zostawiam. Jednak nie chcę, żeby ten sentyment mnie wiązał - pozbywam się (co może niezbyt dobrze o mnie świadczy) także książek, którymi zostałam obdarowana, a z którymi nijak nie mogę się zaprzyjaźnić. Po co mają stać na półce? Po to, żeby mi przypominały o darczyńcy? Nie trzeba - nie zapomnę człowieka. A mnie tylko drażni, że na regale stoi rządek lektur niechcianych i nieczytanych. Co mi zostało w takim wypadku - wymienić je lub sprzedać, a za uzyskane pieniadze kupić nowe książki, które korespondują z moimi nowymi pasjami. Bo życie jest po to, aby zmieniać je na lepsze, a nie męczyć się z nie potrzebnymi przedmiotami! Akcji "wietrzenie szaf" nie uważam jeszcze za zamknietą, ale coraz więcej powietrza jest w moim domu. Dzięki temu mam czym oddychać!</div></span>Violethttp://www.blogger.com/profile/15376233415336461957noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-11364229424486900692012-04-14T16:14:00.001+02:002012-04-21T23:44:21.485+02:00Podcast o małym bracie<b>Cory Doctorow "Little brother"</b><br />
<br />
Krótkie nagranie na temat powieści "Little brother" Cory Doctorowa. Zapraszam.<br />
<br />
<object height="81" width="100%"> <param name="movie" value="https://player.soundcloud.com/player.swf?url=http%3A%2F%2Fapi.soundcloud.com%2Ftracks%2F43103415&show_comments=true&auto_play=false&color=ff7700">
</param>
<param name="allowscriptaccess" value="always">
</param>
<embed allowscriptaccess="always" height="81" src="https://player.soundcloud.com/player.swf?url=http%3A%2F%2Fapi.soundcloud.com%2Ftracks%2F43103415&show_comments=true&auto_play=false&color=ff7700" type="application/x-shockwave-flash" width="100%"></embed> </object> <a href="http://soundcloud.com/user5877947/podcast-01-cory-doctorow"></a>insiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-79500311600977501212012-04-10T10:18:00.003+02:002012-04-10T11:47:58.073+02:00Fantastyczna Rosja<a href="http://1.bp.blogspot.com/-5Ycf7ESqet0/T4PufVIuHOI/AAAAAAAAAQ8/Sg_yr_Rv6nE/s1600/wilcza.jpg"><img style="float:right; margin:0 0 10px 10px;cursor:pointer; cursor:hand;width: 218px; height: 320px;" src="http://1.bp.blogspot.com/-5Ycf7ESqet0/T4PufVIuHOI/AAAAAAAAAQ8/Sg_yr_Rv6nE/s320/wilcza.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5729685372962479330" /></a><span ><span style="font-size: 100%;">Wilcza krew. Antologia #1 rosyjskiej fantastyki, Solaris 2003</span></span><div style="text-align: justify; "><ul><li><span >Oleg Diwow, <i>Zdrajca</i></span></li><li><span >Marina i Siergiej Diaczenko, <i>Wilcza krew</i></span></li><li><span >Jewgienij Łukin, <i>Robotnicy Zalustrza</i></span></li><li><span >Michaił Achmanow, <i>Kononow Barbarzyńca</i></span></li><li><span >Julij Burkin, <i>Motyl i bazyliszek</i></span></li></ul><div><span >Ostatnio trafił do moich rąk powyższy wybór opowiadań rosyjskiej fantastyki. Mocną stroną tomu jest to, że każda z pięciu zamieszczonych w nim historii napisana jest w innej konwencji, nawiązuje do innego stylu.</span></div><div><span ><br /></span></div><div><span >Na początku antologii zamieszczono, moim zdaniem, najlepsze opowiadanie. "Zdrajca" przypadł mi do gustu głównie ze względu na lekkość pióra Diwowa. Czyta się to wprost wyśmienicie. niemniej ważne było dla mnie to, że autor porusza się w gatunku urban fantasy, który jest mi najbliższy z całej literatury fantastycznej. A ten humor! Delicje!</span></div><div><span ><br /></span></div><div><span >Druga z kolei historia wyszła spod rąk ukraińsko-rosyjskiego małżeństwa Diaczenków. Słodko-gorzka ironia "Wilczej krwi" nie zostawia czytelnika obojętnym. Patrząc przez pryzmat domniemanych myśli zwierząt możemy znaleźć tu wiele prawdy na temat człowieka. </span></div><div><span ><br /></span></div><div><span >Z dorobku Jewgienija Łukina wybrano opowiadanie o świecie, który mieści się za taflą każdego lustra. W tym fantastycznym świecie, którego sensem jest odbijanie naszego świata, też spotykamy społeczną hierarchię: najniżej stoją w niej ci, którzy odbijają w kałużach wszystko to, co akurat się nad nią znajduje. Zalustrze pełne jest emocji, a jego robotnicy nieraz próbują wpłynąć na nasze życie...</span></div><div><span ><br /></span></div><div><span >Następna historia zaczerpnęła swój główny motyw z opowieści o Conanie Cymmeryjczyku. Jakoś nigdy nie byłam w stanie choćby obejrzeć ich ekranizacji... To jednak nie przeszkadzało mi w odnalezieniu w "Kononowie Barbarzyńcy" nawiązań do nieudanej sagi oraz w dobrej zabawie. Opowiadanie Achmanowa ma jedną wadę - jest do bólu przewidywalne, ale to też koresponduje z pierwowzorem...</span></div><div><span ><br /></span></div><div><span >Ostatni w antologii znalazł się krótki tekst Burkina i też jest niezły. Pojawia się w nim tytułowy bazyliszek, czyli ktoś, kto <i>użyje serca swego na zgubę swego zbawcy.</i> Na kartach pojawiają także John Lennon oraz badacz Otto Juliewicz Szmidt. Choć opowieść, przez zawarte w niej polityczne aluzje, została przez Gorbaczowa zakazana, dziś straciła ten wydźwięk. Jednak historia pozbawiona podtekstu nadal się broni.</span></div><div><span ><br /></span></div><div><span >Lubię antologie, a tą szczególnie polecam, bo przez swoją rozmaitość, wachlarz stylów, humoru i zaawansowania przedstawionego świata w fantastyce - każdy może znaleźć tu coś dla siebie.</span></div><div><span >Antologia ma swoją kontynuację w tomie pt. "Mumia Lenina".</span></div></div>Violethttp://www.blogger.com/profile/15376233415336461957noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-90027002340437413922012-04-06T11:06:00.000+02:002012-12-30T23:22:11.397+01:00Kto nie skacze...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-7s4FiFp-Jgo/T36xc3cgoiI/AAAAAAAAD8Q/AWQH2DBYRxY/s1600/buntsieci.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-7s4FiFp-Jgo/T36xc3cgoiI/AAAAAAAAD8Q/AWQH2DBYRxY/s1600/buntsieci.jpg" /></a></div>
<b>Edwin Bendyk "Bunt sieci" </b><br />
Mimo, że na okładce widzimy młodych ludzi w maskach Guya Fawkesa i hasłem STOP ACTA to "Bunt sieci" nie jest książką o ACTA.<br />
Niedawne protesty "internautów" stanowią dla Edwina Bendyka tylko pretekst do ukazania energii e-tłumu, która przygnieciona przykrywką analogowej rzeczywistości wrze coraz mocniej.<br />
Podczas zimowych protestów media próbowały analizować kim są "actawiści", jakie mają poglądy, kto ich reprezentuje, czy zamierzają stworzyć reprezentację polityczną; Bendyk tymi kwestiami się prawie się nie zajmuje, o wiele ciekawsze dla niego jest co spowodowało, że przedstawiciele biernego, apatycznego społeczeństwa, ludzie młodzi powszechnie uważani za wyalienowanych egocentryków nagle wyszli na ulice i nie bacząc na różnice walczyli o rzecz dla nich ważną.<br />
Politycy i dziennikarze, mierząc protestujących tradycyjną, analogową miarą nie potrafili ich zrozumieć, opisać. Stworzyli pojęciowy worek o nazwie "internauci", pod którym to hasłem rozumieli kłopotliwą i roszczeniową zbiorowość, taką jak "górnicy", "stoczniowcy" czy "pielęgniarki". Tymczasem, jak to powiedział jeden z uczestników debaty z Donaldem Tuskiem - "nie jesteśmy internautami, jesteśmy obywatelami korzystającymi z internetu".<br />
W "Buncie sieci" Bendyk opisuje tę sytuację jako wirtualną wojnę domową. Oto po jednej stronie mamy młode roczniki, dla których sieć, mobilność, wielozadaniowość są czymś podstawowym i naturalnym. Nie mają oni kompleksów wobec swych rówieśników z Zachodu - korzystają z tych samych technologii i nawiązują z nimi równorzędne relacje.<br />
Po drugiej stronie mamy państwo - zanurzone w myśleniu sprzed kilku dekad, niewydolne i nieradzące sobie z nowoczesnymi technikami. Państwo, w którym dominuje (absurdalny dla Dzieci Sieci) obieg papierowy, w którym rządzi nieśmiertelna czerwona pieczątka i parafka. Państwo, którego administracja wyraźnie odstaje nie tylko od sąsiadów z Zachodu, ale także od republik bałtyckich, Czech i Węgier; w którym wszelkie próby wprowadzenia e-administracji grzęzną w przetargowym chaosie albo stanowią tylko pretekst do wprowadzania kolejnych poziomów nadzoru i kontroli nad obywatelami (vide: cyfryzacja systemu oświatowego).<br />
Edwin Bendyk wyraźnie opisuje ten konflikt i związane z nim niebezpieczeństwa. Ale, na szczęście, podaje też przykłady pozytywne, gdy administrcja zamiast walczyć z obywatelami otworzyła się na ich opinie i pozwoliła im na partycypację w decyzjach. Proces ten jest nierzadko bolesny, w końcu zmusza on do współpracy dwie zupełnie odmienne mentalności i kultury, ale jest on chyba jedyną drogą do wyjścia z impasu i zakopania toporu wojennego.<br />
<br />
P.S. Polecam też lekturę "Zatrutej studni" Edwina Bendyka - dostępnej w sieci na licencji creative commons. <a href="http://freelabpl.files.wordpress.com/2012/04/zatruta_studnia_cc_by_sa.pdf">Link</a><br />
<div>
<br /></div>
insiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6742772156961107327.post-22593068559267907322012-03-31T12:37:00.000+02:002012-03-31T12:37:17.943+02:00Nowa (cyfrowa) Biblioteka AleksandryjskaPolecam ciekawy film z konferencji TED nt. projektu budowy cyfrowej biblioteki, udostępniającej wszystkie książki jakie kiedykolwiek wydano.<br />
<br />
<object height="374" width="526"> <param name="movie" value="http://video.ted.com/assets/player/swf/EmbedPlayer.swf"></param><param name="allowFullScreen" value="true" /><param name="allowScriptAccess" value="always"/><param name="wmode" value="transparent"></param><param name="bgColor" value="#ffffff"></param><param name="flashvars" value="vu=http://video.ted.com/talk/stream/2007P/Blank/BrewsterKahle_2007P-320k.mp4&su=http://images.ted.com/images/ted/tedindex/embed-posters/BrewsterKahle-2007P.embed_thumbnail.jpg&vw=512&vh=288&ap=0&ti=346&lang=pl&introDuration=15330&adDuration=4000&postAdDuration=830&adKeys=talk=brewster_kahle_builds_a_free_digital_library;year=2007;theme=technology_history_and_destiny;theme=words_about_words;theme=tales_of_invention;theme=what_s_next_in_tech;event=EG+2007;tag=book;tag=design;tag=entertainment;tag=film;tag=history;tag=library;tag=media;tag=music;tag=technology;tag=web;&preAdTag=tconf.ted/embed;tile=1;sz=512x288;" /><embed src="http://video.ted.com/assets/player/swf/EmbedPlayer.swf" pluginspace="http://www.macromedia.com/go/getflashplayer" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" bgColor="#ffffff" width="526" height="374" allowFullScreen="true" allowScriptAccess="always" flashvars="vu=http://video.ted.com/talk/stream/2007P/Blank/BrewsterKahle_2007P-320k.mp4&su=http://images.ted.com/images/ted/tedindex/embed-posters/BrewsterKahle-2007P.embed_thumbnail.jpg&vw=512&vh=288&ap=0&ti=346&lang=pl&introDuration=15330&adDuration=4000&postAdDuration=830&adKeys=talk=brewster_kahle_builds_a_free_digital_library;year=2007;theme=technology_history_and_destiny;theme=words_about_words;theme=tales_of_invention;theme=what_s_next_in_tech;event=EG+2007;tag=book;tag=design;tag=entertainment;tag=film;tag=history;tag=library;tag=media;tag=music;tag=technology;tag=web;&preAdTag=tconf.ted/embed;tile=1;sz=512x288;"></embed> </object>insiderhttp://www.blogger.com/profile/07924574576331059604noreply@blogger.com2