środa, 28 października 2009

Zamek z piasku, który wciąga



No i stało się. Ostatni tom trylogii Millennium ukazał się w naszych księgarniach, by chwilę później znaleźć się w mych dłoniach. 

Akcja książki rozpoczyna się dokładnie w momencie, w którym zakończyła się "Dziewczyna, która igrała z ogniem" - ciężko ranna Lisbeth Salander ląduje na stole operacyjnym; Mikael Blomkvist usiłuje wyjaśnić przedstawicielom władzy, co tak naprawdę wydarzyło się w ostatnich dniach... i tym samym zmusza do ataku tych, którzy nie chcą by prawda ujrzała światło dzienne.

W powieści Larssona zanurzamy się w mroczny świat intryg służb specjalnych, które pod płaszczykiem "ochrony państwa" dbają o własny interes i kreują własną, paranoidalną wersję rzeczywistości. Do swoich celów dążą bez oglądania się na koszty, nie wahając się przed popełnieniem najgorszych nawet zbrodni.

A dziennikarz Kalle Blomkvist zrobi wszystko, by ujawnić opinii publicznej prawdziwe oblicze swych wrogów - i uratować Liz Salander, której grozi ponowne wtrącenie do szpitala psychiatrycznego.


"Zamek z piasku, który runął" to chyba najlepsza część trylogii Stiega Larssona. Raz rozpoczęta lektura nie pozwala na oderwanie, blisko 800 stron tekstu połknąłem w ciągu kilku dni.  Chociaż Larsson momentami wydaje się trochę naiwny w swym mocno lewicującym idealizmie, wybaczamy mu wszelkie "polityczno-poprawnościowe" grzeszki.

"Zamek" to lektura, którą każdy fan sensacji powinien jak najprędzej przeczytać. 


Zobacz też moje poprzednie wpisy o twórczości Stiega Larssona.

niedziela, 4 października 2009

Śmiech a sprawa polska


Krzysztof Daukszewicz "Pamiętnik IV Rzepy"

Z Daukszewiczem mam jedno wspomnienie - początek lat 90-tych, wraz z rodzicami jadę na wczasy. Przed nami kilkanaście godzin jazdy "maluchem" po wyboistych, krętych drogach. Radio w samochodzie nie działało, natomiast magnetofon - tak. Ale - mieliśmy tylko jedną kasetę, z nagranym występem Daukszewicza. I przez całą podróż mój ojciec, kierowca i władca magnetofonu, w kółko puszczał skecze i piosenki Pana Krzysztofa. Strona A, strona B, strona A, strona B.
Pod koniec podróży znałem już cały program na pamięć.
Dwa tygodnie później wracaliśmy z wczasów do domu.
I wciąż mieliśmy tylko jedną kasetę. Strona A, strona B, strona A...

"Pamiętnik IV Rzepy" to zapis refleksji, absurdów i humorystycznych dywagacji z krótkiego okresu najnowszej historii Polski - lat "IV RP", czyli rządów PiS oraz tzw. "przystawek".
Daukszewicz z charakterystyczną dla siebie inteligentną ironią wyłapuje potknięcia władzy, jej zadufanie i pychę, słabość maskowaną bezczelnością oraz, często, zwykłą głupotę.
Każda strona tej książki to śmiech przerywany refleksją, że wtedy wcale tak wesoło nie było.
Ale, czas leczy rany, a humor jest wieczny.

Panie Krzysztofie - teraz poprosimy o książkę o rządach po "IV RP" - też jest śmiesznie.