niedziela, 1 listopada 2009

Trochę o mojej pasji...:)

Adam Szymeczko "Long Live Rock'n'Roll. Zarys dziejów grupy Rainbow"

Książkę, którą skończyłam godzinę temu, przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Nie będę ukrywać, że jestem nieuleczalnym maniakiem wszystkich, lub może prawie wszystkich, muzycznych poczynań spod znaku Ritchie Blackmore'a (vide - gitara Deep Purple).
Autor książki podjął się nielekkiego zdania, spróbował mianowicie opisać na 162 stronach zespół, który wspomniany gitarzysta założył i prowadził w latach 1974-89/1995-97.
Czemu to takie trudne?
Z kilku powodów, a jednym z nich jest choćby ten, że lider zmieniał muzyków jak rękawiczki. Przez zespół przewinęły się 23 osoby! (Cóż, tak to bywa gdy się jest profesjonalistą-perfecjonistą z nienajlżejszym charakterem.)
A wracając do książki. Adam Szymeczko poradził sobie dobrze z tematem, choć może nie jest to pozycja powalająca na kolana, ale sam tytuł mówi o tym, że mamy przed sobą zarys. Porównując tę lekturę do, jak moim zdaniem niezrównanej w dziedzinie książek o tematyce muzycznej, "Deep Purple" Tomasza Szmajtera i Rolanda Burego - postawiłabym książce Szymeczki czwórkę.
Znalazłam bowiem kilka nieścisłości, brak mi wyodrębnionego na końcu książki spisu bootlegów i tras koncertowych oraz zamieszczenia autorów piosenek przy tekstach (to chyba nie zajęłoby dużo miejsca, a byłoby dużym udogodnieniem, po co szukać w książce?). Wiem, że włączenie powyższych spisów oraz dopracowanie istniejącej dyskografii (dołączenie numerów katalogowych, nazwisk producentów etc.) byłoby czaso- i pracochłonne, ale czy nie warto się o to pokusić?
Mam rónież za złe wydawcy, że nie pokusił się o dobrą korektę (który to już raz? czy w tym kraju nie ma już dobrych korektorów?!) i, że cały tekst jest wydrukowany kursywą (jak od tego czy bolą!).
Fani Blackmore'a mogą powiedzieć, że się czepiam, ale taka już jestem, wyznaję zasadę, że jak coś robić to do końca dobrze. Lubię po prostu obcować z profesjonlistami-perfekcjonistami, nawet (a może zwłaszcza?), gdy mają wredny charakter:)

1 komentarz:

insider pisze...

Violet,
Twoja pasja nt. Ritchiego jest chyba nieuleczalna :>
Ale jeśli ktoś jest TAAAKIM fachowcem, to chyba trudno, by jakakolwiek monografia go w pełni usatysfakcjonowała.