czwartek, 19 listopada 2009

5 ważnych książek


W najnowszej "Polityce" ukazał się artykuł "Pięć najważniejszych książek" - opisano w nim akcję władz Łodzi, które chcą stworzyć w tym mieście Bibliotekę 5 in Lodz. W tym celu do kilku tysięcy znanych osób w Polsce i za granicą wysłano list, w którym proszono je o podarowanie "pięciu książek, które zadecydowały o Twoim życiu".
Jak podkreślają pomysłodawcy projektu, mają to być książki "dotykane, czytane, nawet podniszczone. Noszące widoczne lub symboliczne piętno ich właściciela (...) Nowość jest bezosobowa. Jeśli trzeba kupić nowy egzemplarz, to później taka książka musi przez pół roku pomieszkać u właściciela, przeniknąć jego energią".
Próbowałem zrobić sobie takie zestawienie - i okazało się to nie lada problemem.
Otóż okazało się, że wielu z pozycji, które określam jako ważne, po prostu... nie posiadam. Często były to książki pożyczone (z bibliotek albo od znajomych), "przechodnie", kilka z nich zaginęło podczas licznych przeprowadzek albo nie wróciło na swe miejsce po wypożyczeniu osobie trzeciej.

Czy Wasze domowe księgozbiory także są "podziurawione"?

poniedziałek, 16 listopada 2009

Świętowanie

Czas płynie szybko- oto "nadejszła wiekopomna chwila"- setny post i zarazem pierwsze urodziny bloga.

Nigdy wcześniej nie pisałem bloga, więc nie zdawałem sobie sprawy, jakie to ciężkie. Te wszystkie momenty, gdy ułożony w głowie post nijak nie chce się wklepać do edytora, albo rewelacyjna, genialna książka nie daje się opisać w krótkim (choć oczywiście porywającym) tekście... te dni, gdy mówiłem sobie -dosyć, blogowanie to zabawa dla dzieciaków, poważni ludzie w pewnym wieku powinni zajmować się ważniejszymi sprawami.

Ale coś nie pozwoliło mi przestać. I mam nadzieję, że nie popuści.

Dziękuję wszystkim Czytelnikom, od czasu do czasu nawiedzającym te strony. Niby blogowanie to pisanie "dla siebie", ale miło wiedzieć, że czasem ktoś wpadnie i zerknie na najnowszy wpis.

Dziękuję innym blogującym - dzięki Wam odkrywam nową rzeczywistość, w której jest miejsce na nieco wolniejsze tempo akcji i chwilę zadumy nad zadrukowaną stroną.

A przede wszystkim - dziękuję Tobie, Violet. Bez Ciebie księgozbiór nie byłby taki swojski.

środa, 4 listopada 2009

Cytat

"Kto był sto lat temu czytelnikiem powieści? Cieniutka warstewka wyższych sfer. Przed rewolucją 85 procent ludności Rosji nie umiało czytać i pisać. Słowo pisane docierało więc do kilku tysięcy ludzi. Bestseler "Zbrodnia i kara" został wydany w zawrotnym nakładzie dwóch tysięcy egzemplarzy, które sprzedawano przez 17 lat. Gdyby autor trochę się wysilił, poznałby osobiście wszystkich swoich czytelników. (...) Wcześniej czytelnicy byli kontynentem, dziś to archipelag. Czytelnicy tradycyjnych powieści chodzą innymi drogami niż miłośnicy fantastyki i ich drogi się nie przecinają. Czytelniczy kontynent się rozpadł. Atlantyda została zatopiona, wystają tylko oddzielne kawałki".

"Jakie Bermudy, takie trójkąty" (wywiad z rosyjskim pisarzem Ilją Stogoffem), Tygodnik "Forum" nr 44/45


niedziela, 1 listopada 2009

Trochę o mojej pasji...:)

Adam Szymeczko "Long Live Rock'n'Roll. Zarys dziejów grupy Rainbow"

Książkę, którą skończyłam godzinę temu, przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Nie będę ukrywać, że jestem nieuleczalnym maniakiem wszystkich, lub może prawie wszystkich, muzycznych poczynań spod znaku Ritchie Blackmore'a (vide - gitara Deep Purple).
Autor książki podjął się nielekkiego zdania, spróbował mianowicie opisać na 162 stronach zespół, który wspomniany gitarzysta założył i prowadził w latach 1974-89/1995-97.
Czemu to takie trudne?
Z kilku powodów, a jednym z nich jest choćby ten, że lider zmieniał muzyków jak rękawiczki. Przez zespół przewinęły się 23 osoby! (Cóż, tak to bywa gdy się jest profesjonalistą-perfecjonistą z nienajlżejszym charakterem.)
A wracając do książki. Adam Szymeczko poradził sobie dobrze z tematem, choć może nie jest to pozycja powalająca na kolana, ale sam tytuł mówi o tym, że mamy przed sobą zarys. Porównując tę lekturę do, jak moim zdaniem niezrównanej w dziedzinie książek o tematyce muzycznej, "Deep Purple" Tomasza Szmajtera i Rolanda Burego - postawiłabym książce Szymeczki czwórkę.
Znalazłam bowiem kilka nieścisłości, brak mi wyodrębnionego na końcu książki spisu bootlegów i tras koncertowych oraz zamieszczenia autorów piosenek przy tekstach (to chyba nie zajęłoby dużo miejsca, a byłoby dużym udogodnieniem, po co szukać w książce?). Wiem, że włączenie powyższych spisów oraz dopracowanie istniejącej dyskografii (dołączenie numerów katalogowych, nazwisk producentów etc.) byłoby czaso- i pracochłonne, ale czy nie warto się o to pokusić?
Mam rónież za złe wydawcy, że nie pokusił się o dobrą korektę (który to już raz? czy w tym kraju nie ma już dobrych korektorów?!) i, że cały tekst jest wydrukowany kursywą (jak od tego czy bolą!).
Fani Blackmore'a mogą powiedzieć, że się czepiam, ale taka już jestem, wyznaję zasadę, że jak coś robić to do końca dobrze. Lubię po prostu obcować z profesjonlistami-perfekcjonistami, nawet (a może zwłaszcza?), gdy mają wredny charakter:)