środa, 24 sierpnia 2011

Tak daleko, tak blisko

Jakub Łoginow "Białoruskie notatki"

Koń jaki jest, każdy widzi... Znacie, to posłuchajcie...
Te i inne mądre slogany otwierają się w naszych głowach, gdy słyszymy hasło "Białoruś". Bo przecież wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja w tym kraju, dzielne polskie media zadbały, by w prime timie pokazać nam puste półki sklepowe, uwalane błotem kołchozy (albo sowchozy - kto zna różnicę?) i obwieszonego orderami "ostatniego dyktatora Europy".
My, widzowie telewizyjnych kanałów informacyjnych, czytelnicy "opiniotwórczych" gazet, światli bywalcy internetowych portali newsowych - mamy wręcz zakodowany czarno-biały podział na "cacy" demokratyczną, naszą Europę i "be" Białoruś.
Ale, skoro ów podział jest aż tak czytelny i klarowny, to dlaczego w tym kraju od kilkunastu lat nic się nie zmienia? Dlaczego "kolorowe rewolucje" z Ukrainy, Serbii, Gruzji nie przeniosły się do Mińska, nie zmiotły Łukaszenki i jego dworu, nie zniszczyły autorytarnego i niewydolnego systemu, nie wprowadziły nowej, wspaniałej, demokratycznej, prozachodniej polityki?
E-book Kuby Łoginowa, który składa się głównie z artykułów publikowanych w "Lwiwskiej Hazecie", stanowi próbę odpowiedzi na te pytania. Ukazuje nam wewnętrzne podziały niszczące białoruską opozycję (przez Autora określaną wręcz mianem pseudoopozycji). Przedstawia autentyczne sukcesy rządów Łukaszenki (służba zdrowia, edukacja, także infrastruktura) dzięki którym może on uzyskać milczące poparcie (albo przynajmniej - brak sprzeciwu) sporej części białoruskich elit. Ukazuje przekrój postaw wśród Białorusinów, ich niechęć do radykalnych zmian i obawę (całkowicie zrozumiałą) przed chaosem i "ukraińskim bałaganem".
Najsmutniejszą częścią książki są opinie Autora o polskiej polityce wobec Republiki Białorusi - szczytne idee formułowane w Warszawie giną gdzieś w podlaskich samorządach, na przejściach granicznych, w konsulatach w Mińsku i Grodnie nadmiernie przedłużających procedury wizowe; szumne hasła o "proteście przeciwko rusyfikacji Białorusi" mocno kontastują z notami naszej ambasady pisanymi... po rosyjsku. I tak dalej, i tak dalej.
Czytając "Notatki" znowu mam wrażenie, że w Polsce idea i czyn jakoś nigdy nie mogą się spotkać na jednym szlaku.
Podsumowując - książka Jakuba Łoginowa to fascynująca wycieczka po Białorusi, kraju który niby powinniśmy znać, ale który w praktyce jest dla nas terenem zupełnie nieznanym i nieodkrytym. Aż szkoda, że ksiązka zajmuje się głównie okresem do lat 2006-2007; z chęcią poznałbym opinie Autora o obecnej sytuacji w tym kraju, zawirowaniach związanych z aktualnym kryzysem gospodarczym - i skonfontował je z tekstami, które znajduję w "opniotwórczych" czasopismach.
Może czas na "Białoruskie notatki II"?


Zainteresowanych e-bookiem odsyłam do strony PortEuropa

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

ten ebook to straszna cienizna. przeczytaj ja jeszcze raz.

insider pisze...

Pozwól, anonimowy koleżko, że na moim własnym blogu będę kierował się własnym gustem. Subiektywizm jest wpisany w każdą recenzję.
Jeśli twierdzisz, że "to straszna cienizna" - to może pokusiłbyś się o 1/2 zdania uzasadnienia?

Anonimowy pisze...

skoro nalegasz:
1. pan Łoginow tworzy mitologie a nie opiera sie na faktach. pisze fajne rzeczy ze Bialorusini sa pod wrazeniem Bandery i zwiedzaja ulice jego imienia
2. ksiazke jest zbiorem nie zwiazanych ze soba artykulow z gazety. z roznych okresow.
3. brak szerszej analityki tematu. bardziej to przypomina wywiad zaczynajacy sie od slow: wydaje mi sie...
4. to jedna wielka krytyka polityki wschodniej Polski. to temat na oddzielna ksiazke a zostal sprowadzony do oklepanych sloganow z lwowskiej ulicy.
5. Polska z perspektywy autora sprawia wrazenie Grenlandii- za siedmioma morzami jest i sie na niczym nie zna
6. autor pomija fakt, lub o tym nie wie, ze tylko dzieki Polsce problematyka terenow za polska wschodnia granica jakos sie przebija w europejskich kuluarach bo reszta Europy ma ta czesc swiata w dupie i traktuja jak dziwna gubernie Rosji.
7. poza tym... co ta sztuka w dzisiejszych czasach dokopac Lukaszence? ;)

Anonimowy pisze...

pozatym
wodki nie pilismy
wiec daruj sobie kolezkowanie
i skup sie na czyms na czym sie znasz
bo na Ukrainie, Bialorusi mam wrazenie ze nie bardzo
trzymam za ciebie kciuki

insider pisze...

Oj wybacz, nie wiedziałem, że taki drażliwy jesteś.
Powiedz, czy gdziekolwiek w poście aspiruję do miana znawcy Ukrainy i Białorusi? Ten tekst pisałem z perspektywy zwykłego czytelnika, do którego "Notatki" są skierowane. Prawdziwemu ekspertowi (np. takiemu wybitnemu znawcy jak Ty) lektura tego typu z pewnością zbyt wiele nie da. Typowemu konsumentowi tele-papki - może, choćby nieznacznie, otworzyć oczy.

Anonimowy pisze...

nie gniewaj sie ;)
i wypalmy fajke pokoju ;)

na zaznajomienie sie z tematyka bialoruska lepiej poszukac czegos innego
ta ksiazka wiedzy zbyt wiele nie niesie. wiecej w niej kreowania rzeczywistosci niz samej rzeczywistosci.
poziom dziennikarstwa w dzisiejszych czasach jest jaki jest

insider pisze...

Propozycja przyjęta :D
Jeśli chcesz - to podrzuć jakieś tytuły dotyczące tej tematyki. Z chęcią się zapoznam.