wtorek, 3 stycznia 2012

Ostateczny upadek w Las Vegas

Hunter S. Thompson "Lęk i odraza w Las Vegas"  

Niektórzy z Was mogą znać historię opisaną w "Lęku i odrazie" z filmu Terry'ego Gilliama "Las
Vegas Parano". Johnny Depp jako zwariowany dziennikarz, Benicio Del Toro jako gruby, szalony adwokat zanurzają się w amerykańskim piekle.
Piekle ukazanym, zarówno w powieści jak i w filmie, na kilka różnych sposobów.
Piekłem jest tytułowe Las Vegas - kwintesencja amerykańskiego kiczu (za jedyne 99 centów twoja twarz pojawi się na gigantycznym ekranie nad centrum Las Vegas. Dorzuć drugie tylr i możesz nagrać wiadomość. Mów, stary, co tylko chcesz. Na pewno cię usłyszą. Przecież masz dwieście stóp wzrostu!), cukierkowatej pustki przemieszanej z zadufaniem i przekonaniem o własnej wielkości.
Piekłem są narkotyki. Na kartach książki pojawiają się chyba wszystkie dragi znane ludzkości. Haszysz, meskalina, PCP, LSD. Pite, wdychane, ssane i palone. Łączone we wręcz nieprawdopodobne kombinacje; bez chwili przerwy, narkotyczny danse macabre. Jedna przerażająca wizja ustępuje miejsca kolejnej, by zakończyć się panicznym lękiem i atakiem szału.
Trzecią odsłonę piekła stanowią sami bohaterowie. Niebezpieczni dla siebie i innych. Czy są tak (auto)destrukcyjni z powodu zażywanych narkotyków, czy też narkotyzują się z powodu swej (auto)destrukcyjności?
W "Lęku i odrazie" widzimy jak na dłoni upadek hipisowskich ideałów. Skończyło się lato miłości, nastąpił czas depresyjnej pustki. Idea love and peace zastąpiona przez hedonistyczną pogoń za iluzją i ucieczkę przed brutalną rzeczywistością nixonowskiej Ameryki.

Za udostępnienie książki dziękuję wydawnictwu Niebieska Studnia.

4 komentarze:

Wioleta Sadowska pisze...

Tematyka książki nie dla mnie, nie sięgnę po nią.

insider pisze...

A może warto spróbować wejść na nieznane terytorium?

Lola`s clothes pisze...

zapowiada się ciekawie:)

Violet pisze...

Może i zapowiada się ciekawie, ale jak zobaczyłam ilustracje w książce: naturalistycznie ohydne i nastawione na szokowanie odbiorcy obrzydliwością - to po tekst już na 100% nie sięgnę. Zresztą amerykańskie legendy to nie moja bajka - są płytkie, ZA PŁYTKIE!