poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Lwica na tropie


Wczoraj skończyłem czytać kolejną książkę Henninga Mankella o inspektorze Wallanderze - "Białą lwicę". Lekturę zaczynałem oczekując dobrego stylu, ciekawej akcji i całego mnóstwa wnikliwych socjologicznych obserwacji... i nie zawiodłem się.
Z jedną różnicą - tym razem bezlitosnej krytyce Mankella zostało poddane nie tylko (rzekomo szczęśliwe, tolerancyjne i swobodne) społeczeństwo Szwecji, ale także mieszkańcy odległej Republiki Południowej Afryki.

Akcja kryminału biegnie równolegle właśnie w tych dwóch państwach - grupa ultrakonserwatywnych białych rasistów planuje zabić Nelsona Mandelę, lidera czarnej społeczności. Na miejsce przygotowań, chcąc uniknąć niepotrzebnego ryzyka i w spokoju przeszkolić wynajętego snajpera wybierają ... tak, tak, cichą i odległą Szwecję.
Nie wiedzą tylko, że na swojej drodze spotkają pewnego walczącego z kryzysem wieku średniego miłośnika opery - Kurta Wallandera, dla którego każde nowe śledztwo to swoista obsesja.

Doskonała książka, którą polecam wszystkim miłośnikom dobrej prozy - i dobrych kryminałów.
Książka ukazała się w ramach serii "Lato z kryminałem" Polityki - coroczna dawka dobrego czytania za przystępną cenę.

3 komentarze:

Violet pisze...

Jakoś nie mam serca do kryminałów...ale nigdy też nie próbowałam tak z sercem zabrać się do ich lektury. Zawsze podchodzę z dystansem i rezerwą, jak do ludzi..Może powinnam zmienić podejście skoro tak namawiasz?Kiedyś spróbuję - teraz czeka na mnie duża dawka czytania trochę z innej półki.

mr lupa pisze...

a ja Białą Lwicę odłożyłem jakiś czas temu i teraz bardzo tego żałuję:/

insider pisze...

Violet - a może czasem warto spróbować?
mr lupa - zapewniam, warto spróbować jeszcze raz.