sobota, 27 marca 2010

Reklama pasty do zębów a'la Kapuściński



Ryszard Kapuściński "Busz po polsku"

Po niedawnej lekturze biografii Kapuścińskiego postanowiłem sięgnąć do zbioru jego wczesnych reportaży.
W książce tej nie znajdziemy egzotycznych zamachów stanu, latynoskich dyktatur i afrykańskich wojen domowych. Miejscem akcji wszystkich (poza tytułowym) tekstów jest Polska, a ściślej - socjalistyczna Polska z pierwszych lat 60-tych ubiegłego wieku. To zakotwiczenie w czasie i miejscu czuje się niemalże w każdym zdaniu - bohaterowie to robotnicy, inteligencja pracująca albo chłopi z aspiracjami. Pojawiają się kolektywy, plany, kułactwo i antykościelne nuty. Praca u podstaw, kaganek oświaty, elektryfikacja...
Nie ma co ukrywać, że "Busz po polsku" w znacznej części składa się z tekstów, które nie przetrwały próby czasu. Były pisane jako interwencyjne reportaże z tezą i czytane po półwieczu często śmieszą. Polska wyłaniająca się ze stron "Daleko", "Reklamy pasty do zębów" albo "Wymarszu piątej kolumny" chyba w niczym nie przypomina kraju, w którym żyję, bardziej kojarzy się z egzotycznym Trzecim Światem.
Mimo wszystko kilka tekstów nawet dziś czyta się dobrze. "Bez adresu" czy "Danka" równie dobrze mogłyby zostać umieszczone AD 2010. Zaś "Sztywny", historia kilku robotników "transportujących" zwłoki kolegi z pracy do odległej miejscowości, to dla mnie istne arcydzieło, tekst idealny.



Brak komentarzy: