W "Polityce" 17(2804) znalazłem bardzo ciekawy artukuł Nocą pisze się zbyt łatwo - o natręctwach i rytuałach pisarzy.
Kto pisze 10 stron każdego dnia, a kto tylko 15 słów? Kto tworzy na stojąco, a kto leżąc na kanapie z drinkiem w dłoni? Kto pielęgnuje swe pisarskie rytuały, a kto rzuca się na żywioł?
Poniżej, na zachętę - kilka cytatów:
Marek Krajewski:
Pracuję zawsze od 5 rano przez pięć godzin z bardzo krótką przerwą na, jak to mawiano w polskim Lwowie, półśniadanie (kawa i mała kanapka). W czasie pracy unikam wszystkiego, co może mnie rozpraszać, nie słucham muzyki, nie otwieram Internetu, nie czytam gazet, nie odbieram telefonów, nie piję alkoholu.
Janusz Rudnicki:
Nigdy po alkoholu. (Dlatego w kraju piszę tak mało). Próbowałem, oczywiście, ale na drugi dzień czytałem toto z takim uczuciem żenady, że nie było innego wyjścia, musiałem zatopić je, to uczucie, alkoholem. Człowiek sobie myśli, że jest władcą kosmosu (...) A tu albo porozrzucane chaotyczne, poskręcane, drewniane wióry, albo jakiś gulasz, gotowany na zupełnie niestrawnej, bezbrzeżnej arogancji. Piłeś? Nie pisz!
Stefan Chwin:
Każdy pisarz ma swoje pięć minut. Należy wierzyć, że mamy je jeszcze przed sobą.
Ignacy Karpowicz:
Pisząc, muszę mieć przed oczyma coś jednolitego, żadnych obrazków, najlepsza jest pomalowana na jakiś kolor ściana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz