wtorek, 12 lipca 2011

Zaginiona biblioteka, czyli o pożyczaniu książek


...Co dotyczy sposobu uzupełniania biblioteki, to jest zazwyczaj taki. Zobaczywszy w księgarni jakąś książeczkę i wykrzyknąwszy: "Oto co trzeba wziąć!" - dumnie niesiesz ją do domu, tutaj przez miesiąc pozwalasz jej walać się na stole, żeby była pod ręką, potem najczęściej dajesz komuś poczytać lub tym podobne - książeczka znika bez śladu. Gdzieś tam, oczywiście, ona jest; mam całą ogromną bibliotekę, która gdzieś tam jest.
Książa przynależy do tych zadziwiających przedmiotów, które zazwyczaj wiodą jakiś na pól widmowy żywot: one "gdzieś tam są". Do tego typu rzeczy nalezą: jedna z dwóch rękawiczek, klucze, młotek, książeczka wojskowa i w ogóle wszystkie potrzebne dokumenty. Wszystko to - to rzeczy, których nie można znaleźć, ale które, jednakże, "gdzieś tam są". Jeśli człowiek nie doliczy się stówki, nie mówi, że ona "gdzieś tam jest", a mówi, że ją zgubił albo mu ją ukradli. Ale, nie doliczywszy się, powiedzmy, "Przygód Antonina Vondrejca" z prawdziwym fatalizmem mówię, ze one "gdzieś tam są". Nie mam pojęcia, gdzie znajduje się to książkowe "gdzieś tam", nie mogę wyobrazić sobie, gdzie podziewają się książki. Myślę, że , kiedy trafię do nieba (jak przepowiedział mi p.Getz), pierwszą rajską niespodzianką będą dla mnie wszystkie moje książki, które teraz "gdzieś tam są" i które znajdę dokładnie poustawiane według zawartości i formatu. Panie, jaka to będzie ogromna biblioteka!...
Karel Capek "Gdzie podziewają się książki"
tłumaczenie z j.rosyjskiego: Violet
Moja zaginiona biblioteka nie byłaby tak ogromna, bo jednak dbam o to, aby pożyczone książki trafiały do mnie spowrotem - jeszcze bardziej dbam chyba tylko o to, aby oddać pożyczone przez siebie książki i to w jak najszybszym terminie:)
PS. Za dobrym podszeptem Ysabell przeczytałam Capka "Księgę apokryfów" - jak mówił klasyk "ześmiałam się ze śmiechu jak norka" :)

7 komentarzy:

kasia.eire pisze...

o pożyczaniu pisałam tu - http://notatkicoolturalne.blox.pl/2010/07/Dobry-zwyczaj-nie-pozyczaj-Czyzby.html#ListaKomentarzy, był wielki odzew w komentarzach czyli to bolący temat. Ja się staram żeby wracały z powrotem, ale to niekoniecznie zdaje egzamin

Unknown pisze...

Ja nie pożyczam książek, chyba, że zaufanym członkom rodziny:)

ola pisze...

czy cytat z capka pochodzi z "Księgi apokryfów"?

Violet pisze...

@kasia.eire: Trafnie powiedziane "bolący problem", bo kiedy ginie nam książka, to trudno nad tym faktem przejść do porządku dziennego.

@..dr.Kohoutek: Ja też powoli zawężam grono tym, którym pożyczam książki, a przynajmniej za ich wiedzą wszystkich zapisuję:)

@ola: Nie, użyty przeze mnie cytat nie pochodzi z "Księgi apokryfów" - w tym wypadku posłużyłabym się gotowym tłumaczeniem. "O pożyczaniu książek" to bardzo krótki tekst, ale według moich danych nie ukazał się jeszcze w języku polskim, więc posiłkuję się rosyjską wersją:)

ola pisze...

dziękuję

Ysabell pisze...

O, bardzo się cieszę, że Ci się apokryfy spodobały. Napiszesz coś jeszcze o nich, czy tutaj Cię ciągnąć za język? :)

A cytat prześliczny. Sama wizja tego nieba sprawia, że odrobinkę żałuję, że nie mam aż tak wielkiej zaginionej biblioteki...

Violet pisze...

@ola: nie ma za co:)Jeśli chcesz mogę przetłumaczyć całość i Ci podesłać w polskiej wersji.

@Ysabell: To może tu kilka słów o "Księdze apokryfów". Najbardziej przypadło mi do gustu opowiadanko "Jak za dawnych czasów" rozgrywające się w prehistorii. Capek potwierdza w nim tezę, pod którą sama się podpisuję, że rysunki naskalne, zachwycające nam współczesnych, ówcześnie były gryzmołami dzieci. Czyli rysowanie po ścianach jest ponadczasowe i nie ma co się złocić na milusińskich;)