sobota, 2 maja 2009

Fotografie z przeszłością


Olga Dębicka "Fotografie z tłem. Gdańszczanie po 1945"

W dzieciństwie często zmieniałem miejsce zamieszkania - tak się jednak zawsze składało, że każde kolejne znajdowało się gdzieś w północnej Polsce. W szkole uczono mnie, że te tereny "były, są i będą polskie" i tę wersję historii przyjmowałem za oczywistą i obowiązującą.
Z czasem zacząłem dostrzegać pewną schizofrenię - z moim Ojcem na rowerowe wycieczki nie jeździłem do Trzebiatowa tylko do Treptow, w cukierni kupowałem sznekę z glancem zamiast drożdżówki, a jedna z dzielnic krzyżackiego grodu w którym mieszkałem przez wszystkich była nazywana ajzenachem...
Kolejne miejsca powoli odsłaniały przede mną swą przeszłość.
"Fotografie z tłem" to kolejny element tej układanki. Na książkę składa się kilkanaście historii ludzi, których zdjęcia sprzed kilkudziesięciu lat zostały opublikowane w "Dzienniku Bałtyckim". Ktoś rozpoznał siebie, albo znajomego z czasów młodości i opowiedział Pani Oldze historię zatrzymaną w kadrze... wesołą, przerażającą, niesamowitą albo zwyczajną.
Przez książkę przewijają się życiorysy Polaków, Kaszubów, Niemców, Lwowian, Wilniuków - których los skrzyżował się z Gdańskiem; tych, którzy z tego miasta musieli uciekać i tych, którzy w nim znaleźli schronienie; tych, którzy, nie bacząc na to czy miasto zwało się Danzig czy Gdańsk zbudowali w nim swój mały świat.
Tę książkę powinno się czytać w ruchu - spacerując po Jaśkowej Dolinie zanurzać się w tekst o ludziach z Jäschkentaler Wiese, a przemierzając ul. Grunwaldzką szukać śladów dawnej Hauptstraße...
Niektóre miejsca [i ludzie!] opisane w "Fotografiach z tłem" wciąż jeszcze istnieją.
Szczerz polecam: lekturę... i wizytę w Wolnym Mieście.

Zobacz też:
http://www.danzig-online.pl/
http://www.forum.dawnygdansk.pl/

3 komentarze:

Violet pisze...

Gdy przeczytałam Twój wpis, to miałam ochotę rzucić wszystko i zagłębić się w karty "Fotografii z tłem". Czemu tego nie zrobiłam? Hmm, po chwili przyszła refleksja, że już czytałam książkę Dębickiej i sama byłam oczarowana zwykłymi-niezwykłymi historiami. Jednak warto do tej pozycji wracać, przypominać sobie i, tak jak piszesz, zwiedzać Gdańsk z książką w ręce.

m pisze...

Hm... ciekawa pozycja. Uwielbiam książki o fotografiach, opisujące to co dawno minęło a to co utrwaliła klisza.Ta, jak rozumiem, jest zbeletryzowana. Na pewno do niej zajrzę. Pozdrawiam

insider pisze...

m:
"Ta, jak rozumiem, jest zbeletryzowana." - nazwał bym ją raczej zbiorem dynamicznych reportaży :)
" Na pewno do niej zajrzę." - warto!

Violet: "zwiedzać Gdańsk z książką w ręce. - ech... marzenia