Tak, przyznaję, sięgnęłam po książkę ze względu na intrygujący tytuł. Znaczek "dobry kryminał" oraz polecająca serię reklama - największy hit od czasu Agaty Christie - działały w tym momencie trochę hamująco, bo nie lubię takich zapewnień, gdyż bardzo często okazują się bezpodstawne.
Książka Braun, to 19 tom serii. Na szczęście dla mnie - tomy nie łączą się i można je czytać oddzielnie. "Kot, który tropił złodzieja" jest dobrą lekturą do poduchy, albo pociągu. Książka nie trzyma mocno w napięciu, a dokładniej, to napięcie jest minimalne i spokojnie można odłożyć jej lekturę do następnego wieczoru, czy powrotnego pociągu. Nie spodziewałam się po niej wiele więcej, więc się nie zawiodłam, a tytułowy kot był bardzo sympatyczny. Na sakramentalne: "kto zabił?", czytelnik znajduje szybko odpowiedź.
Jeśli trafię na inny tom z tej serii (może następny, bo też ma intrygujący tytuł: "Kot, który przedrzeźniał ptaki"), to z braku lepszej lektury, pewnie się na niego pokuszę.
Czy coś mi z tej lektury zostanie w pamięci? Może klimat, może okładka, może odcisk kocich łapek pod każdym rozdziałem, a może jedno zdanie, które główny bohater wygłasza tonem dezaprobaty do swego kota, podejrzewanego o zjedzenie muchy: "Jak się kogoś pożarło, to potem tego kogoś już nie ma!".
Dla ciekawych brzmienia pozostałych tytułów polecam notatkę na Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Lilian_Jackson_Braun
3 komentarze:
szkoda, że w skład serii nie wchodzi "Kot, który jeździł koleją" - to mógłby być świetny kryminał :>
Koty dają właśnie taką przemijającą przyjemność. A jednak przyjemność... Nie poznałam Was jak tu zajrzałam :) Mocno się zmieniło.
A tak, Insider miał chwilkę i zrobił porządki:)a co do kotów - w niedzielę znalazłam pierwszą część, czyli "Kota, który czytał wspak":)przypadek?
Prześlij komentarz