poniedziałek, 29 czerwca 2009

Po ilu książkach...?

Jorge Luis Borges "Twórca"/"Alef"/"Zoologia fantastyczna"/"Powszechna historia nikczemności"

Po przeczytaniu czterech zbiorów opowiadań J.L. Borgesa zastanawia mnie po ilu książkach będę w stanie powiedzieć, że znam jego twórczość? Odkładając ciągle na później tego posta myślałam, że po czterech tytułach to już zdobędę jako takie obeznanie, żeby móc się wypowiedzieć. A tu? Nie jestem wiele mądrzejsza niż po przeczytaniu "Twórcy"! Oczywiście w pewnym stopniu może tłumaczyć mnie fakt, iż w przekładzie na język polski ukazało się prawie trzydzieści tytułów, czyli przeczytałam niewielki procent (ale co ja mogę na to, że biblioteka nie kupiła wszystkich;D). Jednak to, co najbardziej przemawia za nie możnością ogarnięcia twórczości J.L. Borgesa jest jej różnorodność, zaskakujący dobór tematów i ich rozpiętość.

J.L.Borges pozostaje dla mnie postacią zagadkową, niemal mityczną. Stał się legendą za życia obejmując kierwonictwo biblioteki będąc już niewidomym. Był prototypem bibliotekarza Jorge z "Imienia rózy" Umberto Eco. Każdy szanujący się pisarz, który opisuje bibliotekę nawiązuje do "Biblioteki Babel" Borgesa.

Chciałam poznać kim tak naprawdę zachwycał się Eco, podchodząc do lektury jak do jeża, a może nawet bardziej jak do zdechłej myszy - widzę, że mysz zdechła i co z tego? Po czterech książeczkach - Borges wybitnie skłaniał się ku jakości, nie ilości - jestem zachwycona i pochłonięta! Mysz okazała się żywa i do tego stepuje!

czwartek, 25 czerwca 2009

Król królów


Ryszard Kapuściński "Szachinszach"

Kapuściński jest jednym z tych autorów do których wracam często. "Wojna futbolowa", "Heban", "Kirgiz..." a nade wszystko "Szachinszach"..
Książka genialna, porywająca, po prostu wspaniała. Rewelacyjne studium tyranii, w jej skrajnie absurdalnym, egocentrycznym, naturalistycznym i jednocześnie przerażającym wydaniu. Kapuściński jak nikt inny potrafił rozejrzeć się wokół oczami ludzi żyjących w ówczesnym Iranie i nie bacząc na różnice kulturowe rozpoznać lęki i nadzieje zwykłego człowieka.
Ale książka Kapuścińskiego to nie tylko doskonały reportaż. To także świetna literatura, napisana żywym i skrzącym od emocji językiem.


Często zastanawiam się, czy fenomen Ryszarda Kapuścińskiego polegał na tym, że był on doskonałym reporterem, czy też na tym, że był rewelacyjnym pisarzem. A moje jedno i drugie. Bądź też jedno pomimo drugiego?

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Dwie wspaniałe dawki humoru


Horacy Safrin "Przy szabasowych świecach"
Horacy Safrin "Przy szabasowych świecach. Wieczór drugi"

Jeśli uznamy, że poczucie humoru stanowi o sile narodu, to bez wątpienia Żydzi należą do najsilniejszych narodów świata. Mało która nacja potrafi tak bezlitośnie, a jednocześnie z taką inteligencją wytykać sobie wady, słabostki, ironizować na tematy polityczne, handlowe i religijne.
Właśnie skończyłem czytać książki Horacego Safrina - "Przy szabasowych świecach" oraz "Przy szabasowych świecach. Wieczór drugi". Są to zebrane humorystyczne opowieści, dowcipy oraz anegdoty opisujące świat już nieistniejący - świat biednych sztetli, chasydzkich świąt i rabinicznych dysput, bez których nasza część kontynentu jest teraz jakaś taka uboższa i... niewątpliwie smutniejsza.
"Przy szabasowych świecach" to lektura obowiązkowa dla każdego, kto chciałby poznać prawdziwy humor żydowski.
A oto mała próbka:

Pewien magid w przededniu świąt Nowego Roku wygłosił dla kobiet kazanie tej oto treści:
- Jestem ci ja kaznodzieją, jadę tak od miasta do miasta, od wsi do wsi. No i przybyłem pewnego razu do małego miasteczka i zastałem tam niewiasty: skromne niewiasty, skrzętne niewiasty, pobożne niewiasty, koszerne niewiasty. Niewiasty co chodzą do łaźni, niewiasty co obcinają sobie paznokcie, niewiasty co pieką chały, niewiasty, co błogosławią świece sobotnie. Niewiasty, niewiasty, słowem: niewiasty...
A potem pojechałem nie do małego miasteczka, ale tfu! do wielkiego miasta. A tam mieszkała z piekła rodem grzesznica, uchowaj nas Boże! Niewiasta, która nie chodziła do łaźni, uchowaj nas Boże! Niewiasta, która nie obcinała sobie paznokci, uchowaj nas Boże! Niewiasta, która nie piekła chał, uchowaj nas Boże! Niewiasta, która nie błogosławiła świec sobotnich, uchowaj nas Boże! Grzesznica, grzesznica, słowem: grzesznica...
Ale oto zdarzyło się, że owa grzeszna niewiasta umarła.
Kiedy chciano ją pochować na cmentarzu, to ziemia nie chciała jej przyjąć. Kiedy chciano ją spalić w ogniu, to płomienie nie chciały jej strawić. Kiedy rzucono ją psom na pożarcie, to psy nie chciały jej zjeść...
Ale wy, skromne skrzętne, pobożne i koszerne niewiasty, gdy będziecie chodzić do łaźni, obcinać sobie paznokcie, piec chały i błogosławić świece sobotnie - to ziemia was przyjmie i ogień was spali i psy was zjedzą!


sobota, 13 czerwca 2009

Nowa twarz e-booków

Przeczytałem o planach wprowadzenia polskiego sprzętowego  czytnika e-booków o nazwie eclicto. .

Jak do tej pory moje doświadczenie z e-bookami jest niezbyt wielkie, ogranicza się do kilku prób czytania książek i powieści na ekranie komputera i telefonu. Z powodu "komfortu"  (a raczej jego braku) były to próby skrajnie nieudane - zmęczone oczy, niedoczytany do końca tekst i ogólne zniechęcenie.

Być może dzięki czytnikowi przekonam się do e-booków.

Z zapowiedzi wynika, że czytnik eclicto ma gwarantować wysoki komfort czytania (niemęczący wzroku wyświetlacz, wysoki kontrast, niewielka waga). Jego pamięć ma pozwalać na zgromadzenie ok. 400 książek, dięki czemu będziemy mogli "mieć przy sobie" całkiem sporą bibliotekę.

Czy ten produkt się przyjmie?

Sądząc po sukcesach odnoszonych przez Amazon Kindle czy Sony Readera - jest to możliwe.

Według mnie wszystko zależy od:

- ceny samego urządzenia (ma wynosić około 1000 pln - sporo mniej niż konkurencyjnych produktów, ale mimo wszystko dużo jak na polską kieszeń)

- ceny e-książek (wydaje mi się, że jeśli będzie wyższa niż 50-60% ceny wersji papierowej to większość potencjalnych nabywców zrezygnuje)

- dostępności nowych tytułów (dziś gros e-booków to beznadziejne poradniki typu "jak być szczęśliwym" albo "jak zarobić milion w kwadrans"; jeśli w ofercie  będą popularne książki oraz  nowości, to będzie to nowa jakość na polskim rynku).

I podstawowa kwestia: czy w Polsce jest w ogóle miejsce na legalne e-booki? Przecież w sieci można znaleźć tysiące tytułów, nic tylko ściągać i czytać (jak ktoś lubi katować swój wzrok). Czy obecni "fani" e-czytania skuszą się i przerzucą na legalne czytanie na specjalnym sprzęcie?

Czas pokaże. Odpowiedź poznamy już jesienią.

czwartek, 11 czerwca 2009

Według Snerga























Adam Wiśniewski-Snerg "Nagi cel"

Adam Wiśniewski-Snerg "Według łotra"

Jakiś czas temu w miejscowej bibliotece zobaczyłem tzw. wystawkę, czyli wyprzedaż "zbędnych i niepotrzebnych" książek. Wśród wystawionych woluminów znalazłem "Nagi cel" Adama Wiśniewskiego-Snerga, autora dotychczas znanego mi tylko ze słyszenia... I tak za jedyną złotówkę rozpocząłem najwspanialszą czytelniczą przygodę ostatnich miesięcy.

"Nagi cel" pochłonąłem jednym tchem, po przeczytaniu ostatniego zdania natychmiast kupiłem na Allegro drugą powieść Snerga, czyli równie doskonałe "Według łotra".

Twórczość Wiśniewskiego-Snerga jest świadomie kiczowata, pełno w niej nawiązań do popkultury, spłyconej wersji religijnych mitów - ale wszystkie one służą znalezieniu odpowiedzi na pytanie "czym jest rzeczywistość?".

W "Nagim celu" miejscem akcji jest para-gangsterska fabułka o dwóch żigolakach próbujących uwieść kobiety mieszkające w tym samym co oni hotelu. Brzmi strasznie, prawda? Ale obaj uwodziciele wiedzą, że otaczająca ich rzeczywistość to tylko plan filmu realizowanego w dalekiej przyszłości i starają się po prostu dobrze odegrać swoje role, a jednocześnie znaleźć w miarę bezpieczne wyjście do rejonów "bardziej prawdziwych".

Z kolei bohater "Według łotra" budzi się pewnego dnia i odkrywa, że wszystko wokół niego jest fikcją (domy zbudowane z dykty, plastikowe drzewa, manekiny odgrywające role ludzi); uświadamia sobie, że jest tylko statystą w obrazie reżyserowanym przez kogoś innego. Miotając się po planie filmowym próbuje odkryć kim jest i czemu służą nawarstwiające się absurdalne zdarzenia. Na swej drodze spotyka tajemniczego Płowego Jacka, mesjasza, cudotwórcę, uważającego się za Zbawiciela mogącego wyjaśnić wolę Pana zgodną z Duchem Scenariusza.

Czytając książki Snerga nie mogłem pozbyć się wrażenia, że oto (zbyt późno) odkryłem polskiego Philipa K. Dicka - obaj pisarze zadają pytania o prawdziwą "rzeczywistość", "człowieczeństwo"; obaj odpowiedzi szukają wśród odpadków popkultury.

Adam Wiśniewski-Snerg to literacka przygoda pełna wertepów i ostrych zakrętów, ale dostarczająca naprawdę niesamowitych wrażeń. Science-fiction pierwszej klasy.


zobacz też:

stronę poświęconą twórczości Adama Wiśniewiskiego-Snerga: http://www.snerg.lh2.pl/

notkę na Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Snerg

środa, 3 czerwca 2009