Po przeczytaniu czterech zbiorów opowiadań J.L. Borgesa zastanawia mnie po ilu książkach będę w stanie powiedzieć, że znam jego twórczość? Odkładając ciągle na później tego posta myślałam, że po czterech tytułach to już zdobędę jako takie obeznanie, żeby móc się wypowiedzieć. A tu? Nie jestem wiele mądrzejsza niż po przeczytaniu "Twórcy"! Oczywiście w pewnym stopniu może tłumaczyć mnie fakt, iż w przekładzie na język polski ukazało się prawie trzydzieści tytułów, czyli przeczytałam niewielki procent (ale co ja mogę na to, że biblioteka nie kupiła wszystkich;D). Jednak to, co najbardziej przemawia za nie możnością ogarnięcia twórczości J.L. Borgesa jest jej różnorodność, zaskakujący dobór tematów i ich rozpiętość.
J.L.Borges pozostaje dla mnie postacią zagadkową, niemal mityczną. Stał się legendą za życia obejmując kierwonictwo biblioteki będąc już niewidomym. Był prototypem bibliotekarza Jorge z "Imienia rózy" Umberto Eco. Każdy szanujący się pisarz, który opisuje bibliotekę nawiązuje do "Biblioteki Babel" Borgesa.
Chciałam poznać kim tak naprawdę zachwycał się Eco, podchodząc do lektury jak do jeża, a może nawet bardziej jak do zdechłej myszy - widzę, że mysz zdechła i co z tego? Po czterech książeczkach - Borges wybitnie skłaniał się ku jakości, nie ilości - jestem zachwycona i pochłonięta! Mysz okazała się żywa i do tego stepuje!
2 komentarze:
"Mysz okazała się żywa i do tego stepuje!" - po takiej recenzji to po prostu muszę przeczytać Borgesa!
Zachecam do zabawy i pozdrawiam:
http://ksiegogrod.blogspot.com/2009/07/ancuszek-bloowo-ksiazkowy.html
Prześlij komentarz