Świąteczną krzątaninę da się odczuć nawet na naszym blogu - im bliżej Świąt, tym mniej czasu na wpisy. Prezenty prawie wszystkie stoją zapakowane i gotowe do rozdania, czas zastanowić się nad wigilijnym menu, tzn. nie zamierzam wprowadzać jakiś rewelacji, po prostu nie uda mi się zrobić wszystkiego, więc pozostaje dokonać wyboru. A z potrawami, to trochę jak z książkami - trudno się zdecydować, bo czasami nawet najlepsza i najbardziej tradycyjna receptura może zawieść i ryba będzie niezjadliwa, a książka - nudna.
Oczywiście można trzymać się sprawdzonych przepisów i czytać po raz drugi te same książki, ale to też nie daje gwarancji, że będzie nam równie dobrze smakowało, jak za pierwszym razem.
Do czego chciałabym więc sięgnąć jeszcze raz i zaryzykować?
Mam takie dwa typy: Arturo Pereza-Reverte "Fechtmistrz" i Aleksego Tołstoja "Piotr Pierwszy". Ta druga pozycja już stoi na regale, tym razem pokusiłam się o oryginał, i czeka...na co? na dużą dawkę wolnego czasu, czyli na kiedyś.
A czego w tym roku chciałabym skosztować po raz pierwszy?
Właściwie myślę nad dwoma tematami. Pierwszy to oczywiście średniowiecze:) Chętnie sięgnęłabym do "Mroków średniowiecza" Putka, "Średniowiecznej gry symboli" Pastoureau (tak, tego od genialnego opracowania o czasach Rycerzy Okrągłego Stołu), do "Pieśni o Nibelungach" i "Życia codziennego w czasach trubadurów"Duhamel-Amado(lub z tej samej serii "Życia codziennego w zamkach nad Loarą"Cloulas, "Życia codziennego w czasach Joanny D'Arc"Defourneaux wydawnictwa Moderski i S-ka).
A poza średniowieczem nęci mnie znów klasyka "Trzech muszkieterów" Dumasa, "Idiota" Dostojewskiego i "Listy starego diabła do młodego" C.S.Lewisa.
Co uda mi się z tej listy przeczytać, co zostawi po sobie niedosyt, a co absmak - zobaczymy, trzeba najpierw spróbować. A próbować warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz