Piotr Sarzyński "Wrzask w przestrzeni. Dlaczego w Polsce jest tak brzydko?", Biblioteka Polityki
Pożyczyłam ostatnio od insidera książkę, którą on sam miał tu opisać. Jednak czekałam na ten wpis i czekałam, aż postanowiłam dać Współpiszącemu psztyczka w ekran:) Sama opiszę, choć zamieszczane w Polityce felietony Sarzyńskiego, które uzupełnione złożyły się na powyższą książkę, śledziłam z umiarkowaną częstotliwością.
A książka to taki przewodnik po dobrym smaku. Autor, z wykształcenia - socjolog z zamiłowania - krytyk architektury, łączy w swoich felietonach doświadczenie zdobyte w obu dziedzinach. Pokazuje skąd wzięły się nasze, nieraz koszmarne, przyzwyczajenia dotyczące zagospodarowywania najbliższej nam przestrzeni (lub pozostawiania jej samopas).
Naturalnie, nie zgadzam się z Sarzyńskim w stu procentach i pewnie wtedy wychodzi ze mnie moje umiłowanie do pewnego rodzaju kiczu, które każdy z nas w sobie hoduje. Każdy z nas na co innego potrafi przymknąć oko, ważne, żebyśmy zgadzali się w podstawowych kwestiach. A wśród tych ostatnich autor pisze chociażby o ładzie wokół naszych mieszkań (nie tylko w nich, choć i tu przeładowanie "wystawkami" bibelotów naszych mebli daje do myślenia).
Po lekturze "Wrzasku w przestrzeni" podniosłam się jednak na duchu, kiedy przeczytałam:
Czy wszystkie te polskie salony, małe i wielkie, kiczowate i eleganckie, coś jednak łączy? Okazuje się, że tak. Ze świecą szukać salonów, w których byłyby książki. Kiedyś na półce każdej meblościanki stało ich choć kilka. Później wyparły je płyty CD i DVD. Teraz i te ostatnie odchodzą do lamusa. Pozostanie co najwyżej kilka kolorowych magazynów rzuconych niedbale na stole.
A u mnie pokój dzienny, duży pokój, salon, czy jakby go nie nazwać, to właśnie miejsce, gdzie na regałach królują książki, a kolorowych czasopism nawet na lekarstwo się nie znajdzie:)
PS. Pozdrawiam insider:D