- dwie osoby czytające książki papierowe - młodzian z dredami czyta Vonneguta po angielsku, u panny w fioletowych "botkach" jest coś po niemiecku (nie znam języka więc tytułu nie zlokalizuję)
- trzy osoby e-czytają - jeden Onyx (mężczyzna ok. 40. czarna kurtka, czarne bojówki, czarne glany... przy nim mój strój zasługuje na miano "tęczowy"), jeden Kindle (czyli ja, Wasz skromny sługa) oraz jeden czytający na smartphonie (mężczyzna 50+, z wyglądu pracownik Stoczni... w kieszeni kurtki miał Kierkegaarda w twardej oprawie - nijak nie chciało mi się to złożyć w logiczną całość)
- dwoje czytających "lub czasopisma" - Pani po ... ok, bez wypominania wieku... studiowała "Więź", druga dama w wieku studenckim wertowała "Newsweek"
Autobusowy przekrój "czytaczy" skłonił mnie do wniosku, że każdy z nas ma swoją niszę (językową, tematyczną, środowiskową); wraz z postępem techniki ilość owych nisz będzie się powiększać - coraz mniejszy zasięg będą miały ogólnoświatowe pandemie sag o wampirach i młodych czarodziejach, coraz większe będzie rozdrobnienie tematów książek - i technik, przy pomocy których będą publikowane.
P.S. Polecam bieżący numer Tygodnika Powszechnego - cykl artykułów o e-bookach, e-czytelnictwie i e-podręcznikach jest rewelacyjny.
2 komentarze:
Mój tata też długo pracował w Stoczni, a jego półki uginają się od książek filozoficznych (przeczytanych, żeby nie było!) :)
Cóż, miejmy nadzieję, że inwazja wampirów rzeczywiście za jakiś czas osłabnie, bo ja już nawet nie mogę patrzeć na te okładki. Dziw, że ludzie jeszcze to kupują - jak długo można czytać w kółko to samo?
Podobne obserwacje miałam ostatnio w pociągu. Z tym że większość ludzi (młodych) czytała książki papierowe. Jeden chłopak na smartfonie i ja na kindlu. Serce rośnie jak widzę takie zagęszczenie czytających ludzi :)
Prześlij komentarz