czwartek, 19 listopada 2009

5 ważnych książek


W najnowszej "Polityce" ukazał się artykuł "Pięć najważniejszych książek" - opisano w nim akcję władz Łodzi, które chcą stworzyć w tym mieście Bibliotekę 5 in Lodz. W tym celu do kilku tysięcy znanych osób w Polsce i za granicą wysłano list, w którym proszono je o podarowanie "pięciu książek, które zadecydowały o Twoim życiu".
Jak podkreślają pomysłodawcy projektu, mają to być książki "dotykane, czytane, nawet podniszczone. Noszące widoczne lub symboliczne piętno ich właściciela (...) Nowość jest bezosobowa. Jeśli trzeba kupić nowy egzemplarz, to później taka książka musi przez pół roku pomieszkać u właściciela, przeniknąć jego energią".
Próbowałem zrobić sobie takie zestawienie - i okazało się to nie lada problemem.
Otóż okazało się, że wielu z pozycji, które określam jako ważne, po prostu... nie posiadam. Często były to książki pożyczone (z bibliotek albo od znajomych), "przechodnie", kilka z nich zaginęło podczas licznych przeprowadzek albo nie wróciło na swe miejsce po wypożyczeniu osobie trzeciej.

Czy Wasze domowe księgozbiory także są "podziurawione"?

12 komentarzy:

Anna pisze...

Zgadza się ale jeśli już ową książkę posiadam to bardzo trudno byłoby mi się z nią rozstać.

insider pisze...

Moje książki, niestety, mają dziwną tendencję do znikania

Balianna pisze...

Gdyby zniknemi jakakolwiek ksiązka wpadłabym w dziką rozpacz. Ojj nie.
Fakt- nie mogę się doprosić o oddanie ksiązki,której nigdy nawet nie przeczytałam- "Dzienniki Anny Frank" i jak o tym pomyślę to mi puls skacze ;)

A co do pięciu najważniejszych - pięciu nie mam, mam może trzy "Miłośc w czasach zarazy", "Lolitę" i "Czarodzieja".

Violet pisze...

Otóż to Balianno! Trudno jest rozstawać się z książkami - zwłaszcza, że miałyby to być te ulubione. Tak, naprawdę mogłabym podzielić się tylko kilkoma i to tylko dlatego, że właśnie nie posiadają dla mnie wartości.
A tych 5 ważnych? Do nich zaliczyłabym "Imię róży" Umberto Eco, "Cień wiatru" Carlosa Ruiza Zafona, "Przekład" Pablo de Santisa, "Lord Jim" Conrada, "Fechtmistrz" Arturo Pereza-Reverte...i tu lista mogłaby się dalej ciagnąć oraz poszerzać nie tylko o beletrystykę, ale i literaturę naukową (wspaniały Michel Pastoureau!).

insider pisze...

Ruiz Zafon, Eco, de Santis, Perez-Reverte... Violet wygląda na to, że języki romańskie u Ciebie dominują. Trochę to dziwne, biorąc pod uwagę Twoje wykształcenie :D

m pisze...

A mi ksiązki nie znikają, bo zapisuje tytuły, które pożyczam,żeby pamiętać. A pożyczam często, choć zawsze z bólem serca. Zdarza mi się natomiast darować książkę ze swoich zbiorów jeśli czuję, ze innemu będzie bardziej użyteczna:-)

insider pisze...

@m: często sobie obiecuję, że będę zapisywał tytuły pożyczanych innym woluminów... ale jakoś nigdy nie byłem w tym konsekwentny.
Dlatego też od jakiegoś czasu wszystkie książki z mego księgozbioru są oznaczone exlibrisem - może moje "logo" na stronie tytułowej sprawi, że większy procent tomów do mnie wróci.

Elenoir pisze...

Gdyby mnie poproszono, to oddałabym te książki bez wahania. Zresztą to tylko papier i druk. Przecież zawsze można kupić nowy egzemplarz. Treść pozostaje taka sama, bez względu na wydanie.
Wybrałabym 4 książki: "Anię z Zielonego Wzgórza", "Dumę i uprzedzenie", "Mistrza i Małgorzatę" oraz "Ferdydurke. Dlaczego akurat te? Pisałam o tym kilka dni temu na moim blogu, więc, jeśli kogoś to interesuje, to zapraszam:)

m pisze...

Insider! A jaki exlibris? Możesz go opisać? Bardzo mnie interesują znaki własnościowe, szczególnie w prywatnych zbiorach! No dobra, mam hopla na tym punkcie, choć sama oznaczam ksiązki tylko imienną pieczątką

insider pisze...

@m:
wygląda mniej więcej tak: zwój papirusu o rozmiarach 2x3 cm, pośrodku "zwoju" moje nazwisko.

m pisze...

Wspaniale! Ja mam tylko pieczątkę z formułą "Z księgozbioru........."
Szkoda że nie pomyślałam o grafice. Mam też ogromny exlibris odbjany w tuszu - dostałam na prezent - ale mało kiedy go używam właśnie ze względu na rozmiary.
Pozdrawiam serdecznie

insider pisze...

@m:
wraz z Violet zaprojektowaliśmy... naście wzorów, mniej lub bardziej skomplikowanych. W końcu zdecydowaliśmy się na jeden; potem tylko wyszukanie na allegro firmy wykonującej stemple, wysłanie im projektu... kilka dni później rozpoczęliśmy znakowanie swych książek.