wtorek, 31 marca 2009
niedziela, 29 marca 2009
Fantastyczny Patrol
Teoretycznie nie lubię fantasy. Stare dobre s-f w stylu Dicka albo Asimova, alternatywne wizje prze- i przyszłości, kosmos, obce planety - o tak, jak najbardziej ale wilkołaki, wampiry, elfy i czarodziejki... brr, nie, to zdecydowanie nie jest to co tygrysy lubią najbardziej.
Tak się jednak złożyło, że po nieudanej próbie przebrnięcia przez "Czarodziejską górę" zostałem bez lektury. Empik daleko, w zasięgu ręki brak obiecujących lektur - i tylko pewien "niewręczony prezent", książka bliżej mi nieznanego rosyjskiego pisarza uśmiechała się zalotnie i obiecywała nowe, czytelnicze doznania.
Z pewną nieśmiałością i grymasem niechęci na twarzy zacząłem czytać.
I już po pierwszych zdaniach wiedziałem, że będzie dobrze. Nie ma elfów, smoków [choć są łuskowate jaszczury] i innych tego typu stworków; są za to problemy z tożsamością, równoległa rzeczywistość i trudne wybory moralne.
Ale przejdźmy do konkretów.
Na "Nocny patrol" składają się trzy historie - w pewnym stopniu powiązane ze sobą, ale mimo wszystko stanowiące osobne całości. Głównym bohaterem jest Anton, funkcjonariusz tytułowego patrolu, czyli oddziału "Jasnych Innych" pilnującego równowagi w świecie Zmroku, rywalizujący przedstawicielami Zła, ale też, w przypadkach koniecznych, z "Ciemnymi" współpracujący bądź zawierający kompromisy.
Anton, podobnie jak inni członkowie Patrolu, jest tylko pionkiem w rękach swych przełożonych, niewahających się poświęcić szeregowych pracowników w imię idei.
W świecie "Patrolu" ani Dobro ani Zło nie są jednoznaczne. Tu nie ma miejsca na komiksowe czarno-białe podziały, tu w cenie jest równowaga i brak konfliktów pomiędzy obiema stronami.
I właśnie ta niejednoznaczność jest najjaśniejszą cechą powieści. Czytelnik, razem z głównym bohaterem, musi decydować, gdzie dobro traci swe pozytywne cechy a koszt czynienia zła jest mniejszy niż przeciwstawienie się mu.
Doskonała książka.
Za kilka minut zaczynam kolejny tom z cyklu Łukjanienki - "Dzienny patrol".
Swe wrażenia, oczywiście, opiszę.
czwartek, 19 marca 2009
Rycerze króla Artura
- "Erek i Enida"
- "Lancelot, albo rycerz na wózku"
- "Yven(Iwen), czyli rycerz z lwem
- "Percewal"[niedokończony]
Był on XII-wiecznym bardem - truwerem, który stworzył kanon legend arturiańskich. Nie on jeden próbował utrwalić temat rycerzy Okrągłego Stoły, jednak to właśnie jego wersja przetrwała do dzisiejszych czasów. Już w średniowieczu cykl arturiański spisany przez Chretiena był swoistym bestsellerem, a może bardziej besttellerem. Wędrowni śpiewacy, minstrele uczyli się na pamięć historii Lancelota i jego przyjaciół. Z czasem legenda obrosła wieloma wątkami i do dziś stanowi skarbiec. Już w średniowieczu postać króla Artura i jego rycerzy stały się wzorem do naśladowania.
Szkoda, że literatura polska tak mało czerpała z tego źródła. Fakt, że do dziś nie łatwo znaleźć polski przekład (dlatego czytałam wersję rosyjską), ale chyba warto poszukać, aby nasza wiedza o Rycerzach Okrągłego Stołu nie zawęziła się do filmu "Rycerz króla Artura"...
XI. Nie czytaj
wtorek, 10 marca 2009
Dobry początek
niedziela, 8 marca 2009
Szaleństwo Kozła
Powieść Vargasa Llosy to studium dyktatury Rafaela Trujillo – przerażającej, nieludzkiej ale też groteskowej i niemalże komiksowej.
W pierwszym rozdziale „Święta” poznajemy Uranię, kobietę sukcesu, zamożną prawniczkę ze Stanów, która po ponad trzydziestu latach powraca do kraju swego dzieciństwa – Dominikany. Chce spotkać się ze swoim ojcem, byłym prominentnym członkiem rządu Trujillo, obecnie sparaliżowanym i dogorywającym swych dni w samotności; ojcem, którego szczerze nienawidzi, z którym nie utrzymywała kontaktu od dnia swego wyjazdu. Przyczyna tego konfliktu jest odsłaniana przed czytelnikiem stopniowo, aż do ostatniej strony powieści.
Równolegle z historią Uranii poznajemy wydarzenia dziejące się 30 lat wcześniej – przygotowania grupki wojskowych do zamordowania tyrana, przebieg zamachu i krwawa łaźnia, która nastąpiła potem. Vargas Llosa ukazuje nam także ostatnie dni Trujillo widziane z jego perspektywy – świat wypaczony, egocentryczny, pełen fobii, nienawiści i żądzy.
Przedstawiona przez Vargasa Llosę Dominikana to piekło na ziemi. Okrutne tortury stosowane wobec przeciwników reżimu, szaleńczy amok szefa tajnej policji lubującego się w coraz to wymyślniejszym mordowaniu „wrogów Dobroczyńcy”... aż trudno uwierzyć, że system opisany w „Święcie kozła” istniał naprawdę.