Carlos Ruiz Zafon "Marina"
Tuż przed świętami (przypadek?) ukazała się trzecia na polskim rynku książka autora "Cienia wiatru" - "Marina".
Kilka tygodni temu, szukając w internecie informacji nt tej powieści spotkałem się z opinią, że należy ona do napisanego przez Ruiz Zafona cyklu "książek dla młodzieży" - cóż, w takim razie hiszpańska młodzież jest chyba trochę bardziej uodporniona na krwawe sceny i makabrę niż polska.
To co jest największym plusem tej książki, jednocześnie zalicza się do jej największych wad. Tajemniczy klimat Barcelony, tragiczna miłość, diabelski przeciwnik o skomplikowanej (i zwichrowanej) psychice, walka na śmierć i życie.
To wszystko już było, w "Cieniu wiatru" oraz "Grze anioła" - powiedzą jedni. I co z tego, zakrzykną drudzy, skoro ta proza i tak jest tak bardzo wciągająca!
Sam nie wiem, po której stronie się opowiedzieć. Z jednej strony czytając "Marinę" zdawałem sobie sprawę z jej wtórności (chociaż, gwoli prawdy, została ona napisana przed "Cieniem" i "Grą"), powtarzalności i schematyczności. Ale... pisarstwo Ruiz Zafona ma w sobie coś magicznego, co nie pozwala zakończyć lektury.
Gdyby ścisnąć treść "Mariny" i opisać jej fabułę w 5 zdaniach otrzymalibyśmy kiczowatą, ckliwą historyjkę.
I co z tego - ta książka i tak całkowicie pochłonęła mnie na kilka godzin.
Tuż przed świętami (przypadek?) ukazała się trzecia na polskim rynku książka autora "Cienia wiatru" - "Marina".
Kilka tygodni temu, szukając w internecie informacji nt tej powieści spotkałem się z opinią, że należy ona do napisanego przez Ruiz Zafona cyklu "książek dla młodzieży" - cóż, w takim razie hiszpańska młodzież jest chyba trochę bardziej uodporniona na krwawe sceny i makabrę niż polska.
To co jest największym plusem tej książki, jednocześnie zalicza się do jej największych wad. Tajemniczy klimat Barcelony, tragiczna miłość, diabelski przeciwnik o skomplikowanej (i zwichrowanej) psychice, walka na śmierć i życie.
To wszystko już było, w "Cieniu wiatru" oraz "Grze anioła" - powiedzą jedni. I co z tego, zakrzykną drudzy, skoro ta proza i tak jest tak bardzo wciągająca!
Sam nie wiem, po której stronie się opowiedzieć. Z jednej strony czytając "Marinę" zdawałem sobie sprawę z jej wtórności (chociaż, gwoli prawdy, została ona napisana przed "Cieniem" i "Grą"), powtarzalności i schematyczności. Ale... pisarstwo Ruiz Zafona ma w sobie coś magicznego, co nie pozwala zakończyć lektury.
Gdyby ścisnąć treść "Mariny" i opisać jej fabułę w 5 zdaniach otrzymalibyśmy kiczowatą, ckliwą historyjkę.
I co z tego - ta książka i tak całkowicie pochłonęła mnie na kilka godzin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz