niedziela, 28 marca 2010

"Że życie ma sens"




Szymon Hołownia "Ludzie na walizkach"
Dotychczas uważałem Szymona Hołownię za autora inteligentnego, ale tworzącego książki lekkie i przyjemne. Typowe weekendowe lektury, łatwoprzyswajalne, skrzące od ironicznych point i trafnych uwag.
"Ludzie na walizkach" to książka inna - pozostała inteligencja, pozostał katolicki kręgosłup i dobry styl, ale pod żadnym pozorem nie można tych tekstów nazwać lekkimi.
Jest to zbiór wywiadów Szymona Hołowni z lekarzami, osobami cierpiącymi i ich rodzinami na temat bólu, sensu cierpienia, walk z losem i konieczności dramatycznych wyborów.
Czytelnik co chwilę dostaje cios między oczy, co jakiś czas musi przerywać lekturę, by złapać oddech i nabrać sił.
"Ludzie na walizkach" to rzecz niezwykle ważna - książka, którą powinien przeczytać każdy, to świadectwo które (mam nadzieję) naprawi naszą płytką, publiczną debatę o cierpieniu, "prawie do życia" i "prawie do godnej śmierci".

sobota, 27 marca 2010

Reklama pasty do zębów a'la Kapuściński



Ryszard Kapuściński "Busz po polsku"

Po niedawnej lekturze biografii Kapuścińskiego postanowiłem sięgnąć do zbioru jego wczesnych reportaży.
W książce tej nie znajdziemy egzotycznych zamachów stanu, latynoskich dyktatur i afrykańskich wojen domowych. Miejscem akcji wszystkich (poza tytułowym) tekstów jest Polska, a ściślej - socjalistyczna Polska z pierwszych lat 60-tych ubiegłego wieku. To zakotwiczenie w czasie i miejscu czuje się niemalże w każdym zdaniu - bohaterowie to robotnicy, inteligencja pracująca albo chłopi z aspiracjami. Pojawiają się kolektywy, plany, kułactwo i antykościelne nuty. Praca u podstaw, kaganek oświaty, elektryfikacja...
Nie ma co ukrywać, że "Busz po polsku" w znacznej części składa się z tekstów, które nie przetrwały próby czasu. Były pisane jako interwencyjne reportaże z tezą i czytane po półwieczu często śmieszą. Polska wyłaniająca się ze stron "Daleko", "Reklamy pasty do zębów" albo "Wymarszu piątej kolumny" chyba w niczym nie przypomina kraju, w którym żyję, bardziej kojarzy się z egzotycznym Trzecim Światem.
Mimo wszystko kilka tekstów nawet dziś czyta się dobrze. "Bez adresu" czy "Danka" równie dobrze mogłyby zostać umieszczone AD 2010. Zaś "Sztywny", historia kilku robotników "transportujących" zwłoki kolegi z pracy do odległej miejscowości, to dla mnie istne arcydzieło, tekst idealny.



czwartek, 25 marca 2010

Pozdrowienia ze Wschodu:)


"Mroczny Bies. Almanach rosyjskiej fantastyki. T.1"

Tak, długo mnie tu nie było i właściwie wpadam tylko na chwilkę. Lektura, którą polecam nie jest jakaś szczególna, jest po prostu rzadka. Jak sam tytuł podpowiada mamy przed sobą zbiór opowiadań, nowel, powiastek rodem z Rosji, a dokładniej rosyjskojęzycznej, bo wielu pisarzy byłych republik nadal pisze w tym języku.

Almanach, jak każdy zbiór, ma swoje lepsze i gorsze momenty - tytułowy utwór jest jednocześnie najdłuższy i najsłabszy, natomiast wśród pozostałych znajdują się prawdziwe perełki. Mnie urzekł zwłaszcza Jewgienij Łukin - autor, z którym nieliczni polscy czytelnicy są trochę zaznajomieni. Jego Wiedźmag emanuje tym samym specyficznym urokiem, co nasz rodzimy Wędrowycz Pilipiuka:)
Książka wpadła mi w ręce na wyprzedaży w księgarni i szczerze pisząc, nawet nie spodziewałam się, że przyniesie z sobą tyle nowych emocji. Nie oszukujmy się to nie jest dzieło i do tłumaczenia też w niektórych miejscach można się przyczepić. Tylko po co? Może lepiej czerpać przyjemność z tego, że mamy dzięki Fabryce Słów możliwość poznania niewielkiego promila wschodniej twórczości i poszukać tomu drugiego!*
Nie jestem wielką fanką fantastyki, jednak powiew innej literatury jest wart chwili uwagi. Dzięki tej lekturze może nie poszerzymy horyzontów, ale wypoczywa się przy niej świetnie!
* Tom drugi ukazał się pod tytułem "Czarna msza" i niestety też miał tak kiczowatą okładkę, jak tom pierwszy....

czwartek, 18 marca 2010

Realistyczny - po prostu.



Artur Domosławski "Kapuściński non-fiction"

- Ten film jest niemoralny!
- A czy Pan go w ogóle oglądał?
- Oczywiście, że nie. Ja nie oglądam filmów niemoralnych!


Ten dialog (pochodzący chyba ze starego skeczu Krzysztofa Daukszewicza) przypominał mi się regularnie podczas lektury książki "Kapuściński non-fiction" Artura Domosławskiego.
Zanim po nią sięgnąłem usłyszałem i przeczytałem dziesiątki negatywnych opinii: że autor szarga pamięć Wielkiego Reportera, grzebie mu "w sercu, duszy i rozporku", gwałci intymność jego bliskich, wyciąga brudy z archiwów IPN, opisuje swego bohatera jako tchórza, mitomana i grafomana... w tej całej plejadzie insynuacji zarzuty nielojalności i zdrady (Domosławski był uczniem i współpracownikiem Kapuścińskiego) należą do najlżejszych.
Doszło nawet do tego, że wdowa po Kapuścińskim próbowała na drodze sądowej zablokować publikację książki.

Wszystkie wymienione wyżej zarzuty są, wg mnie, całkowicie bezpodstawne. Domosławski wykonał iście benedyktyńską pracę, przeprowadził setki wywiadów, przejrzał tysiące stron dokumentów - wszystko po to, by opisać Ryszarda Kapuścińskiego możliwie najszerzej, najprawdziwiej, najobiektywniej.
To prawda - pozbawia swego bohatera rysów świętego i idealnego. Ale za każdym razem dba o ukazanie szerszej perspektywy (historycznej, politycznej, społecznej itp.), przedstawia racje z różnych stron albo, po prostu, stara się znaleźć usprawiedliwienie dla takiego a nie innego postępowania Kapuścińskiego.
I wbrew krytycznym opiniom obraz Kapuścińskiego, który wyłania się z kart książki jest bardzo pozytywny. Domosławski często podkreśla jego unikalność, niewątpliwy talent i zaangażowanie.
A to, że miał swoje słabości?
A któż z nas ich nie ma?

Po tej lekturze z jeszcze większą radością sięgnę po (wielokrotnie już czytane) "Szachinszacha", "Heban", "Wojnę futbolową".

Na koniec - krótki cytat z biografii:

"Przecież portret Kapuścińskiego, na którym widać ułomności, skazy jest prawdziwszy niż obrazek 'beatyfikowanego'. Realistyczny - po prostu. Zresztą, czyż taki Kapuściński nie jest bardziej interesujący niż ten zagłaskiwany? Bardziej pouczający niż ten zakłamywany? Bardziej ludzki niż ten wyniesiony na piedestał z laurek i bezrefleksyjnych zachwytów"

P.S. W bieżącym numerze "Polityki" ukazał się arcyciekawy artykuł poświęcony biografiom. Polecam.

środa, 3 marca 2010

1%

Dziś będzie nieksiążkowo. 
Zbliża się okres składania przez nas PIT-ów za rok 2009. Jak pewnie większość z Was wie, mamy prawo przeznaczyć jeden procent swojego podatku na rzecz dowolnie wybranej organizacji pożytku publicznego.
Gorąco zachęcam Was do skorzystania z tej możliwości - dzięki temu możecie pomóc potrzebującym i wyręczyć nasze drogie Państwo z szeregu organizacyjnych zmartwień. :)

Listę OPP znajdziecie na stronie http://bazy.ngo.pl/

Ja od kilku lat wspieram Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną "Parasol"    - znam ludzi tam działających i widzę efekty ich pracy.