Opowiadanie Zafona jest faktycznie pożerające, książkę przeczytałam jednym tchem - i jak już dawno nie było - zasiedziałam się do późnej nocy.
"Księciu Mgły" przylepiono etykietę, że jest to lektura dla młodzieży. Moim skromnym zdaniem nie jest(zbyt makabryczna). Nie jest niestety także dla dorosłych(straszący nas Książę jest zbyt nierealny). Pomimo tego, także ku swojemu zdziwieniu, uważam, że warto było ją przeczytać.
Zafon znów czaruje słowem i to czaruje niezwykle. Jako jeden z nielicznych autorów, może dla mnie pisać książki o nieprzekonywującej treści, bo nie to stanowi o wartości tych lektur.
Jego opowiadania warto czytać dla samej przyjemności obcowania z pięknymi zdaniami - tutaj wielki ukłon dla pary tłumaczy. Stopniowo budowaną atmosferą napięcia oraz cudownymi mini opisami misternie wykonanych przedmiotów, których aż chciałoby się dotknąć,Zafon jak dla mnie nadrabia niedostatki fabuły.
Zafon, to świetna lektura na lato. Warto jednak zabrać ze sobą nie jeden jego tytuł, bo po góra dwóch dniach nie będziemy mieli co czytać...
6 komentarzy:
Ja Zafona cenię za wiele rzeczy, ale głownie za malowanie słowem, robi to w sposób wysublimowany, poetycki.
Taa... Próbowałam rozwikłać tę zagadkę wielokrotnie: jak Zafon to robi? Niby nic, a takie COŚ;)
Pozdrawiam
Niepowtarzalny styl ...
@Piotr: Masz rację ten język jest niezwykle poetycki, choćby taki fragment: "W kuchni unosił się zapach roztapiającego się na grzankach masła...". Niby niewele, ale czytelnik już "przepadł":)
@Inez: To chyba te małe wtręty, trochę patetyczne, ale jakże urocze, stwarzają to COŚ :"Tego właśnie dnia, ściskając w ręku otrzymany przed chwilą prezent i przyglądając się swojej rodzinie biegającej z walizkami po schodach, Max, nawet się tego nie domyślając, na zawsze przestał być dzieckiem."
@Kasia: A styl...dla mnie klasa sama w sobie! W jego zdaniach nie ma zbędnych słów, frazy wyglądają z jednej strony na bradzo lekkie, a z drugiej na bardzo przemyślane i doprowadzone do perfekcji.
"Max otworzył srebrną klapkę zegarka. Na cyferblacie każda godzina oznakowana była rysunkiem księżyca zmieniającego fazy od nowiu do pełni w miarę przesuwania się wskazówek - promieni uśmiechniętego w samym środku słońca. Wewnątrz klapki widniały wygrawerowane ozdobnym pismem słowa: Machina czasu Maxa." Dla mnie mistrzostwo!
Dla mnie Zafon to dobry przykład, jak można połączyć dobre pisanie z lekkim, popularnym stylem.
Chociaż jemu też zdarzają się wpadki - np. "Marina" była zdecydowanie słabsza od innych jego książek
@insider: Tak,z jego książkami, właściwie nie mam problemu, aby je sobie poukładać od najlepszej - "Cienia wiatru" do "Mariny". Zafon pisze nierówno, ale co ja na to mogę, że język ma zawsze dobry:)
Prześlij komentarz