Michel Pastoureau "Średniowieczna gra symboli"
Po zeszłorocznej lekturze "Życia codziennego we Francji i Anglii w czasach rycerzy Okrągłego Stołu (XII-XIII wiek)" nabrałam ochoty na pozostałe prace francuskiego mediewisty. "Średniowieczna gra symboli" jest drugą wydaną po polsku pracą Pastoureau. Trudno pisać o tej książce, bo przez 9 dni niespiesznie smakowałam ją, z każdym dniem coraz bardziej bojąc się nieuchronnego końca. "Średniowieczna gra symboli" to istny mediewistyczny klejnot! Nie przesadzam. Dotychczas przeczytałam sporo prac o średniowieczu i byłam przekonana, że nie wiele jest mnie w stanie zaskoczyć w tej tematyce. Jakże się myliłam!!! Chyba byłam, jak to mówi Sikora w kabarecie Adin "ślepa, bez oczu". Na KAŻDEJ stronie autor zaskakiwał mnie czymś nowym, ciekawym, wartym dalszych poszukiwań.
Michel Pastoureau - od kilku dni mój idol - to człowiek niebywałej wiedzy i skromności zarazem. Do swoich prac odsyła w przypisach niechętnie i zawsze wymienia je na końcu, po pracach innych autorów; podaje w przypisach opracowania naukowców, z których zdaniem się nie zgadza, ale je szanuje; jednak, co najważniejsze, podaje od kogo zasięgnął daną informację jeśli nie trafił na nią sam! Tak uczciwej postawy nie spotyka się wśród naukowców. Świadczy to moim zdaniem o wielkim formacie autora.
Pastoureau nie ogranicza swych badań do średniowiecza, poszerza horyzonty i namawia do tego czytelnika, wskazując pola do analizy w ogromnej liczbie dziedzin.
O wyjątkowości autora świadczy także jego podejście do "Ivanhoe" Waltera Scotta. Opisując pokrótce ten utwór, Pastoureau przytacza również zasłużone negatywne opinie krytyków, którzy wytykali Scottowi rozmaite anachronizmy. Jednak w ostatecznym rozrachunku francuski mediewista nie potępia lektury "Ivanhoe", przyznając się, że ekranizacja powieści (nomen omen również potępiana przez krytyków filmowych) przyczyniła się do rozbudzenia w powojennym pokoleniu zainteresowania średniowieczem. Przytacza tu swój przykład i Jacques'a le Goffa.
Ta duża doza tolerancji ukazuje po raz wtóry ludzką twarz naukowca, który kieruje się w swoich badaniach zasadą Marca Blocha, że "Historia to nie tylko to, co kiedyś było, to również to, co z tego zrobiono".
Moja siostra cioteczna kiedyś ukuła określenie miłość fonetyczna (dotyczyło ono wykładowcy, który władał piękną angielszczyzną), idąc tym tropem Pastoureau to moja miłość mediewistyczna:)
"Średniowieczna gra symboli" była książką, którą specjalnie czytałam bardzo wolno, wracając do każdego ominiętego w zamyśleniu zdania.
Po takiej lekturze aż strach brać się za kolejną, bo mało która wytrzyma porównanie (dlatego teraz na moment sięgnę do zachwalanego przez Insidera - Rylskiego).
W Polsce dotychczas ukazały się trzy przetłumaczone prace Michela Pastoureau: wspomniane "Życie codzienne we Francji i Anglii w czasach rycerzy Okrągłego Stołu (XII-XIII wiek)", opisywana "Średniowieczna gra symboli" i "Diabelska materia. Historia pasków i tkanin w paski", która czeka na półce na swoją kolej.
Nie rozumiem dlaczego tak mało wydaje się z bogatego i wartościowego dorobku Pastoureau. Jeśli nie jest to kwestią praw, lub innych przeszkód technicznych, to nie pojmuję polityki wydawniczej. Dobrze, że Oficyna Naukowa wydała chociaż "Średniowieczną grę..." i "Diabelską materię...", ale co z pracami o historii kolorów, heraldyce, cyklu arturiańskim? Będę musiała chyba odświeżyć swój francuski i czytać w oryginale, tylko czy wystarczy on na przeczytanie prac Pastoureau?
Na ilustracji: karta "Codex Manesse" opisywanego przez Pastoureau
*100 punktów dla tego, kto zgadnie co parafrazuje tytuł:)
4 komentarze:
Uczucie sytości po świetnej lekturze jest wspaniałe, prawda? Mam nadzieję, że Rylski również Ci się spodoba; a tak poza tym - czy mi się wydaje, czy też Pastoureau zajął miejsce pewnego innego "minstrela"? Wiem, wiem, trochę złośliwy jestem :>
WYDAJE Ci się Insider!!!!i jesteś złośliwy!!!!to moja "miłość naukowa" a nie muzyczna:)
Violet,
"Graj, cyganie, graj"? ;)
Niestety, Marigolden, zimno;)
Prześlij komentarz