Niedawno pisałem o doskonałej powieści Łukjanienki - "Nocny Patrol". Książka podobała mi się tak bardzo, że natychmiast sięgnąłem po jej kontynuację, napisaną wraz z Władimirem Wasiliewem. "Dzienny Patrol" jest równie dobry jak część pierwsza cyklu. Co prawda akcja momentami nieco "siada" [efekt pisania w duecie?], ale mimo wszystko całość broni się bez trudu. Biedny czytelnik co chwilę czuje się jak bohater powieści szpiegowskiej Johna Le Carre - nie wiadomo, kto jest dobry, kto zły, kto mówi prawdę... i czym w ogóle owa prawda jest. Szkoda tylko, że autorom zabrakło nieco konsekwencji i głównymi bohaterami uczynili [na równych prawach] zarówno przedstawicieli Dziennego, jak i Nocnego Patrolu. Hm, czyżby losy przedstawicieli Jasności opisywało się lepiej? Wkrótce z pewnością sięgnę po kolejne powieści Łukjanienki. Ale na razie zrobię sobie lekką przerwę od fantastyki i sięgnę po coś bardziej przyziemnego.
1 komentarz:
Zachęcona Twoją recenzją, tak jak obiecałam, sięgnęłam po "Nocny patrol". Pierwsza część bardzo mi się podobała, druga była całkiem wciągająca, ale przez ostatnią ledwie przebrnęłam odliczając ile mi zostało kartek do końca. Może to była za duża dawka? a może po prostu czytając jednocześnie Conrada, Łukjanienko wypadł dla mnie tak blado w porównaniu z tuzem? Jakkolwiek, narazie "Dzienny patrol" sobie daruję i wrócę do swoich nudziarzy:)
Prześlij komentarz