czwartek, 1 stycznia 2009

Gry z czytelnikiem - czyli De Santis po raz drugi


Twórczość Pablo De Santisa była już na naszym blogu poruszana przez Violet - ale znalezione pod choinką dwie powieści ["Przekład" oraz "Teatr Pamięci"] tego autora skłoniły mnie do ponownej lektury.
Pisząc wprost- De Santis, a zwłaszcza "Przekład", mnie zachwyca i powala. Autor w doskonały sposób łączy wartką akcję z erudycją i grą z czytelnikiem. Czyni to w sposób inteligenty, bez udowadniania na każdej stronie swej wiedzy przy pomocy odnośników, wtrąceń i przypisów. De Santis zna swą wartość i ta świadomość mu wystarczy.

Akcja "Przekładu" ma miejsce podczas kongresu tłumaczy, zarysowanego przez autora bardziej jako zlot indywiduuów i ekscentryków niż fachowców od grzebania w słownikach. Każdy z uczestników spotkania, odbywającego się gdzieś w zabitej dechami mieścinie, ukrywa jakiś sekret, konflikt albo zadawnione urazy. Pojawiają się pierwsze tajemnicze zgony wśród grupy tłumaczy, którzy wcześniej bardzo interesowali się legendarnym językiem piekieł...

Czy ów język istnieje naprawdę, czy jest tylko wymysłem fantastów? Czy dzieła wspomniane przez De Santisa na kartach jego powieści istnieją naprawdę, czy są literackim zmyśleniem? Czy teorie lingwistyczne głoszone przez bohaterów książki rzeczywiście funkcjonują, czy służą tylko jako wypełniacz do konferencyjnych dialogów?
Po ukończonej lekturze "Przekładu" takich pytań nasuwa się bardzo wiele. A szukając odpowiedzi na nie, można trafić w naprawdę ciekawe rejony - czego wszystkim życzę.

p.s. Obecnie po polsku dostępne są trzy powieści De Satnisa - oprócz wspomnianych powyżej ukazał się jeszcze "Kaligraf Woltera". Na stronie Księgarni Gandalf dawno temu pojawiły się zapowiedzi dwóch kolejnych: "Tajemnice Paryża" oraz "Szept żony Ballena" - rzekomo mają się one ukazać w marcu i listopadzie tego roku. Czekamy!

1 komentarz:

Violet pisze...

Chyba też sięgnę po raz drugi po "Przekład", zwłaszcza, że należę do tych czytelników, którzy mają krótką pamięć. Często zapadają mi w pamięć jakieś oderwane fragmenty i początki książek - gorzej z zakończeniami...Co prawda, pamiętam końcówkę De Santisa, ale Insider tak zachęcająco opisałeś "Przekłąd", że trudno się oprzeć ponownej lekturze. Jednak będzie musiała ona troszkę poczekać, bo Mikołaj w tym roku był bardzo dla mnie chojny i czeka na mnie 5 książek:D