Dariusz Basiński "Motor kupił Duszan"
Notka od wydawcy na okładce głosi, iż "autor jest znany" - i rzeczywiście, Dariusz Basiński zdobył niezwykłą wręcz popularność dzięki serii reklam pewnego operatora telefonii komórkowej. Ale książka "Motor kupił Duszan" przemówi raczej do tych, którzy zachwycali się jego wcześniejszym wcieleniem - współtwórcy Kabaretu (czy raczej Teatru) Mumio. Choć nie do wszystkich - czego przykładem jestem ja sam.
Zastanawiam się, czy można "Motor..." określić mianem książki. To raczej zbiór krótkich tekstów, szkicowych rysunków (chyba najzabawniejsza część tomiku), rymowanek.
Autor bawi się językiem, używa pseud-gwarowych wstawek i dźwiękonaśladowczych zwrotów.
Taki typ humoru powinien do mnie przemówić, ale... przeczytałem "Motor" w kilkanaście minut (to w końcu tylko 90 stron z małą ilością tekstu) i jakoś "bezzachwytowo" odłożyłem.
Ot, kolejna popularna osoba spełniła swe marzenie o wydaniu książki.
I tylko kilka fragmentów, takich jak ten:
ta tutu ta tyna
biegnie ojciec lokomo a synek drezyna
nie ma możliwości rozpędzić się dobrze
w przedpokojowości
nie pozwalają wydać mi jednoznacznie negatywnej opinii nt. książki Basińskiego
Notka od wydawcy na okładce głosi, iż "autor jest znany" - i rzeczywiście, Dariusz Basiński zdobył niezwykłą wręcz popularność dzięki serii reklam pewnego operatora telefonii komórkowej. Ale książka "Motor kupił Duszan" przemówi raczej do tych, którzy zachwycali się jego wcześniejszym wcieleniem - współtwórcy Kabaretu (czy raczej Teatru) Mumio. Choć nie do wszystkich - czego przykładem jestem ja sam.
Zastanawiam się, czy można "Motor..." określić mianem książki. To raczej zbiór krótkich tekstów, szkicowych rysunków (chyba najzabawniejsza część tomiku), rymowanek.
Autor bawi się językiem, używa pseud-gwarowych wstawek i dźwiękonaśladowczych zwrotów.
Taki typ humoru powinien do mnie przemówić, ale... przeczytałem "Motor" w kilkanaście minut (to w końcu tylko 90 stron z małą ilością tekstu) i jakoś "bezzachwytowo" odłożyłem.
Ot, kolejna popularna osoba spełniła swe marzenie o wydaniu książki.
I tylko kilka fragmentów, takich jak ten:
ta tutu ta tyna
biegnie ojciec lokomo a synek drezyna
nie ma możliwości rozpędzić się dobrze
w przedpokojowości
nie pozwalają wydać mi jednoznacznie negatywnej opinii nt. książki Basińskiego
1 komentarz:
No proszę, a ja myślałam, że w przeciwieństwie do mnie Tobie ta książka się spodoba. Fragmenty "Motora" słuchałam w radiowej Trójce, gdzie czytał ją sam autor, ale i to nie pomogło. Z całej publikacji najbardziej bawiły mnie obrazkowe dykteryjki o Siciurynce, ale było ich na tyle mało, że książka moim zdaniem się nie obroniła. Niestety, chyba nadaję z panem Basińskim na innych falach,. W tekście drażnią nieuzasadnione artystycznie wulgaryzmy, a opowiastki o Poffcernacym jakoś do mnie nie trafiają. Trzeba jedynie przyznać, że strona graficzna książki jest ciekawa, niesztampowa i choć minimalistyczna, to intrygująca.Jednak powiedzmy sobie szczerze, gdyby autor nie był znany, to nikt by mu czegoś takiego nie wydał. A tak, to obawiam się, że w pewnych kręgach książka może się stać nawet kultowa.
Prześlij komentarz