W świecie popkultury często obserwujemy wzajemne przenikanie się zjawisk - popularna książka szybko trafia na ekrany, medialny spektakl staje się kanwą musicalu a teksty piosenek rockowego bandu służą za bazę teatralnego dramatu...
Skutki bywają różne, od dzieł wspaniałych poprzez błahe na niewartych uwagi kończąc. Niestety, te ostatnie wykazują smutną tendencję do dominowania...
Z tego właśnie powodu książkę "Tylko słowa" zawierającą teksty skeczy legendarnej grupy Monty Pythona brałem do ręki z mieszanymi uczuciami. Przecież wiedziałem, że Pythoni [zazwyczaj] żadnych scenariuszy nie tworzyli, ich skecze powstawały na gorąco, pod wpływem chwili, czasem tylko jako wsparcie służyły chaotyczne zapiski. Ponadto książka, zgodnie z tytułem, koncentruje się tylko na tekście, zupełnie pomijając kultowe animowane "wstawki" czy też aktorską ekspresję pythonów -teksty typu tu następuje animowana sekwencja albo baaardzo głupie kroki tylko podkreślają te braki.
Na domiar złego tłumaczem tekstu nie był legendarny Beksiński...
Czy książka z tyloma mankamentami mogła mi się podobać?
No cóż, ze zdziwieniem przyznaję... że tak!
Skecze pythonów nawet "tylko czytane" są wciąż przezabawne, pewne tłumaczeniowe zmiany nie rażą aż tak bardzo [choć puryści pewnie znaleźliby powody do narzekań], a cała książka to po prostu genialny zbiór gagów, które mimo upływu lat wciąż bawią.
I dlatego ucieszyłem się, gdy w księgarniach pojawił się tom II słów. Zwłaszcza, że wspaniała Violet kupiła mi go w prezencie :D
Warto zajrzeć:
polska strona o monty pythonie: http://www.modrzew.stopklatka.pl/glowna.htm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz